Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolników na Podkarpaciu jest o połowę mniej

Małgorzata Motor [email protected]
Jeszcze w 2000 roku na Podkarpaciu było ponad 300 tys. gospodarstw rolnych, a w sektorze rolniczym pracowało 203 tys. ludzi. W 2012 roku gospodarstw było już tylko nieco ponad 150 tys. i już tylko niespełna 159 tys. osób zatrudnionych w sektorze rolniczym – tak wynika z danych GUS.
Jeszcze w 2000 roku na Podkarpaciu było ponad 300 tys. gospodarstw rolnych, a w sektorze rolniczym pracowało 203 tys. ludzi. W 2012 roku gospodarstw było już tylko nieco ponad 150 tys. i już tylko niespełna 159 tys. osób zatrudnionych w sektorze rolniczym – tak wynika z danych GUS. Fot. Krzysztof Łokaj
Z Podkarpacia masowo znikają rolnicy. W ciągu dwunastu lat liczba gospodarstw rolnych zmniejszyła się o połowę.

Działalność rolniczą od 2000 roku porzuciło w regionie 44 tysiące osób, a liczba gospodarstw rolnych spadła w tym czasie aż o 150 tysięcy.

Czy to oznacza, że postrzegane jak region rolniczy Podkarpacie, już nim być przestaje?

- Nie do końca. Zanim weszliśmy do Unii Europejskiej, każdy rolnik, który przechodził na emeryturę lub rentę, przekazywał swoje gospodarstwo dzieciom. Jak miał ich czworo, to dzielił swoją ziemię na cztery części. Teraz przekazuje jednemu lub odsprzedaje ją innym rolnikom, którzy chcą powiększyć swoje gospodarstwa - wyjaśnia Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej.

Jak gospodarstwo, to duże

I faktycznie. W ciągu ośmiu lat średnia powierzchnia gospodarstw rolnych w naszym regionie zwiększyła się statystycznie o prawie 1,5 ha. Wynosi obecnie 4,5 ha.

- Pamiętajmy, że 70 proc. Podkarpacia, to wciąż ziemia rolna. Problem w tym, że jedna czwarta z tego leży odłogiem - zwraca uwagę Stanisław Bartman, który, podobnie jak inni przedsiębiorczy rolnicy, za taki stan rzeczy obwiniają Unię, a konkretnie zasady przyznawania dopłat.

- Rolnik może liczyć na dopłatę już za sam fakt, że posiada ziemię. Nie musi jej w ogóle uprawiać. I w praktyce wygląda to tak, że praca na roli sprowadza się do skoszenia raz w roku trawy. Problem w tym, że innym rolnikom takie osoby blokują tylko powiększanie gospodarstw - zwraca uwagę Wojciech Szubart, rolnik z Krzemienicy, którego gospodarstwo liczy 40 ha. Dodaje, że wielu takich nibyrolników odsprzedać ziemi nie chce także dlatego, że mają jeszcze inne profity. - Mając hektar, mogą liczyć na ubezpieczenie w KRUS i co miesiąc biegać do gminy po zasiłek.

Ekoszansa dla małych

Mimo że masowo ubywa nam rolników, to nasz region wciąż jest w czołówce województw, w których spory odsetek mieszkańców żyje wyłącznie z rolnictwa. Średnia dla kraju wynosi 25 proc., a dla Podkarpacia to wciąż ponad 30 proc.

Szef Podkarpackiej Izby Rolniczej nie ma wątpliwości, że rolnictwo na Podkarpaciu przechodzi obecnie prawdziwą rewolucję. – Rolnicy stawiają nie tylko na duże gospodarstwa. Bo ci, którzy mają te mniejsze, starają się przekształcać je na ekologiczne. Zazwyczaj w ofercie mają też gospodarstwo agroturystyczne – mówi Stanisław Bartman.

Zarówno on, jak i ekonomiści podkreślają, że kierunek zmian zachodzący na podkarpackiej wsi to dobra wiadomość dla gospodarki.

- Rolnik staje obecnie przed decyzją - albo się pozbywa ziemi i zostawia sobie działeczkę pół hektara albo zwiększa gospodarstwo, stając się tym samym przedsiębiorcą. To drugie rozwiązanie jest lepsze, bo małe gospodarstwo nigdy nie będzie rentowne. Mniejszym pozostaje tak naprawdę specjalizacja. Nie jest to głupie rozwiązanie, bo Polacy pokochali żywność ekologiczną, kupują kury ze wsi, ekologiczne jaja, warzywa i owoce – komentuje Tomasz Starzyk z Bisnode D&B Polska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24