Rozgrywająca AZS-u: Musimy wygrać w Ostrowie

- Wygrana z Karkonoszami Jelenia Góra to był dla AZS-u spacerek.
- Nie ma co ukrywać, zwycięstwo nie było jakimś wielkim osiągnięciem. Jednak podeszłyśmy do rywala skoncentrowane. Punkty rozłożyły się na cały zespół, więc tym łatwiej było o wysokie zwycięstwo.

- W głowach siedzi wam pewnie ciągle porażka z Koroną.
- Trochę tak. Po samym zwycięstwie z Karkonoszami też nie mamy najlepszych humorów, bo po porażce Siemaszki, w piątce jest Korona i Piaseczno. To dla nas zła sytuacja, bo jeśli obie te drużyny utrzymają się tam po ostatniej kolejce, w drugim etapie zostaną nam zaliczone porażki z nimi.

- Wie pani już co się stało w Krakowie?
- Dużo o tym meczu rozmawiałyśmy. Myślę, że zawiodłyśmy w obronie. Skoro Korona miała tylko 5 koszykarek do gry trzeba było to wykorzystać, mocniej cisnąć w obronie.
- Szanse na awans jednak ciągle są.
- Dlatego nie będziemy się w nieskończoność zadręczać porażką w Krakowie. Trzeba patrzeć do przodu.

- A tam przed wami super ważny mecz w Ostrowie.
- To trudny teren. Ostrovia ma szybkie, dynamiczne koszykarki, ale my mamy przewagę centymetrów. Musimy grać spokojnie i zagrywać dobre piłki do naszych podkoszowych zawodniczek. Tak czy owak musimy wygrać.

- Jak pani ocenia swoją grę w AZS-ie?
- Po niektórych meczach jestem zadowolona, po innych nie bardzo. Po raz pierwszy zmieniłam klub. W Poznaniu w ekstraklasie moja rola była inna, mniej znacząca. W Rzeszowie jestem podstawową zawodniczką, wiele ode mnie zależy. To coś nowego, przyzwyczajam się do nowej roli.

- Dobrze się pani mieszka w Rzeszowie?
- Jest okej. To pozytywne miasto, spotkałam tu fajnych ludzi.