Rusza program "Mieszkania dla młodych"

Anna Klimczyk z Soniny razem z mężem od kilku miesięcy rozglądali się za swoim pierwszym wspólnym gniazdkiem. W końcu zdecydowali się na mieszkanie na os. Słoneczny Stok w Rzeszowie. A razem z nim na kredyt hipoteczny w wysokości 300 tys. zł. Będą go spłacać przez 30 lat.

- Długo myśleliśmy nad tym, czy nie poczekać jeszcze do przyszłego roku aż ruszy następny program dopłat dla młodych małżeństw - opowiada. - Ale aż do tej pory nie były znane szczegóły, więc nie pomyśleliśmy, że lepiej kupić mieszkanie jeszcze w tym roku, bo ceny cały czas idą w górę - mówi pani Anna.

Ci, którym niespieszno do przeprowadzki, powinni poczekać do stycznia 2014 r. Wtedy ma ruszyć rządowy program dopłat do kredytów hipotecznych "Mieszkanie dla młodych". Będzie trwać do września 2018 r. Rząd wydał na niego 3,2 mln zł, które mają trafić do 115 tys. osób. Na pieniądze mogą liczyć młode małżeństwa i osoby samotne, które nie przekroczyły 35. roku życia.

- Program ma pomóc tym Polakom, którzy mają pracę, ale zarobki są zbyt małe, żeby kupić mieszkanie. Za to pozwalają spłacać raty kredytu mieszkaniowego - mówi Konrad Płochocki, dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

Powierzchnia mieszkań, do których dopłaci państwo nie może przekroczyć 75 mkw., przy czym dopłatą zostanie objęte jedynie 50 mkw. Program zakłada również limity ceny za mkw., który dla Podkarpacia wynosi obecnie 3840 zł. Jeśli komuś uda się kupić mieszkanie tańsze niż powyższy limit, dostanie wyższą dopłatę, bo ta liczona ma być od ceny maksymalnej.

O jakich stawkach mówimy? Projekt przewiduje, że rodzina bezdzietna lub singiel dostaną od państwa 10 proc. ceny mieszkania. Jeśli korzystający z programu ma potomstwo, dopłata wyniesie 15 proc. Dodatkową 5-procentową dopłatę dostanie rodzina, w której w ciągu pięciu lat od kupna własnego M przyjdzie na świat trzecie bądź kolejne dziecko. W sumie wysokość dopłat na Podkarpaciu może wynieść ok. 30-40 tys. zł. W przypadku "Rodziny na swoim" było to nawet 90 tys. zł.

- Za to plusem jest fakt, że program jest adresowany tylko dla osób, które nigdy wcześniej nie były właścicielami nieruchomości - tłumaczy Monika Mac z rzeszowskiego biura doradztwa finansowego Red Active. - Poprzedni program tego nie precyzował, przez co pieniądze trafiały często do osób, które nie tyle marzyły o własnym kącie, co chciały zarabiać. Tym razem pomoc pod państwa ma dotyczyć tych naprawdę potrzebujących - tłumaczy.

W dodatku korzystający z "MdM" mogą liczyć na lepszą ofertę kredytową, bo państwo zafunduje mu wkład własny. To ważne, bo zgodnie z zaleceniem Komisji Nadzoru Finansowego, od przyszłego roku banki będą wymagały wyłożenia z własnej kieszeni co najmniej 5 proc. ceny mieszkania.

Co więcej, to, że nabywca pieniądze otrzymuje z góry, powoduje też, że musi od banku pożyczyć na zakup mniej pieniędzy i opłacać odsetki od niższej kwoty.

Program ma mieć też pozytywne efekty dla gospodarki. Wszystko przez fakt, że mieszkanie objęte programem musi być kupione na rynku pierwotnym. To oznacza ożywienie dla sektora budowlanego i inwestycyjnego, co przekłada się na wzrost zatrudnienia i podatków do budżetu.

- Jedno miejsce pracy w budownictwie tworzy 3,5 miejsc pracy w innych sektorach gospodarki, a likwidacja jednego miejsca pracy w tym obszarze powoduje zniknięcie 2,5 miejsc w innych branżach - tłumaczy Konrad Płochocki.

Mieszkania nie będzie można sprzedać pięć lat od momentu zakupu. W przeciwnym razie trzeba będzie oddać część dopłaty.