Dowody zebrane przez prokuratorów z Biura Lustracyjnego IPN są jednak mocne.
Prokuratorzy z Instytutu Pamięci Narodowej są przekonani, że Stanisław Sikora, dyrektor (od 17 lat!) rzeszowskiej Delegatury Najwyższej Izby Kontroli był tajnym współpracownikiem SB, ps. "Robin". Wedle śledczych, SB wykorzystywała Sikorę do rozpracowywania najsławniejszych polskich opozycjonistów Jacka Kuronia, Adama Michnika i Andrzeja Celińskiego, którzy pod koniec lat 70 tych organizowali niezależne wykłady w ramach tzw. Towarzystwa Kursów Naukowych.
Śledczy przesłali do Sądu Okręgowego w Rzeszowie wniosek o zlustrowanie Sikory, bo urzędnik w swoim oświadczeniu lustracyjnym napisał, że nie był tajnym współpracownikiem SB.
Na dzisiejszej, pierwszej rozprawie - roztrzęsiony i wzburzony Sikora potworzył to samo, co od kilka lat mówi dziennikarzom: - Nigdy nie byłem współpracownikiem SB, nie brałem od nich żadnych pieniędzy - oświadczył urzędnik.
I wyliczał: - Nie podpisałem żadnej deklaracji współpracy, a rzekome oświadczenie ujawnione przez prokuratora z IPN dotyczyło zupełnie innej sprawy. Notatki, które rzekomo sam pisałem, mogła sporządzać SB wykorzystując informacje z podsłuchów, które zamontowano nawet pod moim łóżkiem. Byłem nękany i wzywany przez SB za to, że wyniosłem tajne dokumenty z Kancelarii Rady Państwa. O tych rozmowach z funkcjonariuszami, informowałem swoich kolegów.
Kapitan śląskiej SB, który wedle IPN, był oficerem prowadzącym Sikory, już nie żyje. Jego bezpośredni przełożony - także. Ale śledczy i tak dysponują mocnymi dowodami obciążającymi Sikorę.
Więcej w jutrzejszym wydaniu Nowin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?