Ryszard Holdman wrócił do Polski po wielu latach pobytu za granicą. Zamieszkał w małej miejscowości w powiecie jasielskim. Hodował marihuanę z własnych nasion, bo potrzebował jej jako leku.
Wiosną 2021 roku w jego domu pojawili się policjanci. Przeszukali posesję, zabrali cały susz zgromadzony w workach i słoikach oraz sadzonki. Prokuratura uznała, że wbrew przepisom ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii mężczyzna uprawiał marihuanę i wytwarzał środki odurzające w znacznej ilości (160 gramów marihuany i 44 krzaki konopi). Zarzuty, które znalazły się w akcie oskarżenia, kodeks karny kwalifikuje jako zbrodnię. Tym samym 70-latkowi groziła kara od 3 do 15 lat więzienia.
Mężczyzna podczas procesu tłumaczył, że hodował konopie w celach leczniczych i tylko dla siebie, bo nie zawsze było go stać na wykupienie recepty na marihuanę leczniczą.
70-latek mówił, że zmaga się z wieloma chorobami m.in. bolesnym zwyrodnieniem kręgosłupa i niewydolnością oddechową, powikłaniami po gruźlicy, depresją, bezsennością. Jak przekonywał – marihuana to dla niego lek pozwalający na codziennie funkcjonowanie.
Taką też linię obrony, opierająca się na tym, iż oskarżony używał marihuany w celach leczniczych, przedstawiła jego adwokatka. Przedłożyła też na ostatniej rozprawie recepty, na dowód, że oskarżony jest poddany terapii. W mowie końcowej wnioskowała o umorzenie postępowania. Prokuratura chciała kary więzienia w zawieszeniu i grzywny.
Sąd wydając wyrok zmienił opis czynu w stosunku do tego, jaki przedstawiła prokuratura. Przyjął, że w obu zarzucanych Ryszardowi Holdmanowi czynach (uprawiania konopi innych niż włókniste i wytwarzania narkotyków) nie jest to znaczna ilość w rozumieniu ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Powołał się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, z którego wynika, że nie można stosować prostego przeliczenia na liczbę działek, należy brać pod uwagę m.in. cel użytkowania.
Sąd dopuścił jako dowód opinie biegłych psychiatrów. Powołał też certyfikowanego specjalistę, który stwierdził, że oskarżony jest osobą uzależnioną od marihuany i że substancja ta mu pomaga.
- Oskarżony miał marihuanę tylko dla własnego użytku, nikomu jej nie udzielał ani nie sprzedawał. A to powinno skutkować łagodniejszym potraktowaniem i uznaniem, że społeczny stopień szkodliwości czynu nie jest wysoki - argumentował sędzia Arkadiusz Trojanowski.
Sąd, biorąc pod uwagę, że chodzi o starszego, schorowanego i uzależnionego człowieka, warunkowo umorzył postępowanie karne wobec oskarżonego na okres dwóch lat. Zobowiązał go także do podjęcia leczenia odwykowego.
Sprawa miała szeroki wydźwięk. W obronę mieszkańca powiatu jasielskiego zaangażowały się organizacje postulujące o legalizację marihuany w Polsce oraz politycy lewicy, którzy organizowali protesty przed budynkiem krośnieńskiego sądu.
Na rozprawie obecna była posłanka Beata Maciejewska, przewodnicząca parlamentarnego zespołu ds. legalizacji marihuany.
- Sąd wnikliwie i rzetelnie wgłębił się w sprawę, wziął pod uwagę okoliczności, jakie jej towarzyszyły. Liczymy na więcej rozstrzygnięć w polskich sądach, uwzględniających dobro pacjentów - powiedziała po wyroku.
Botoks 2.0? Naukowcy potwierdzają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?