Rzemieślnik Pilzno zremisował w Dębicy

Wisłoka Dębica - Rzemieślnik Pilzno 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Gryboś 3-karny, 1:1 Kłos 48.

Wisłoka: J. Kieraś – Cyza (65 Pęcak), Jablonsky, K. Bieszczad (71 K. Kot), Kardyś – Lis, Karpa, Bielatowicz, D. Bieszczad (60 T. Kot), Konik (88 Śliwa) - Gryboś. Trener Maciej Biliński.
Rzemieślnik: Pietraszewski – Mędrek (78 Camara), Pydych, Remut, Fryś (89 Maziarka) – Florian, Pisarczyk, Leśniowski (71 Tragarz), Nalepka (82 Szlachetka), Kłos – Wolański. Trener Andrzej Szymański.
Sędziował Kwaśny 6 (Sędziszów Młp.). Widzów 200.

- Jestem rozgoryczony i zbulwersowany sędziowaniem. Tak słabej postawy arbitra dawno nie widziałem - grzmiał Marek Fulara, działacz Rzemieślnika. Inna sprawa, że goście sami są sobie winni. Całkiem przespali pierwszą połowę, a po zmianie stron, kiedy już dominowali na boisku, to zagrali nieskutecznie.

Mecz idealnie ułożył się miejscowym, którzy już w 3. minucie prowadzili. Po starciu w polu karnym Pawła Pisarczyka z Bartłomiejem Konikiem sędzia wskazał na wapno, a pewnym egzekutorem jedenastki był Ireneusz Gryboś. Ten cios to był nokdaun dla pilźnian, którzy w niczym nie przypominali zespołu, który w poprzedniej kolejce rozbił Wisłok Wiśniowa.

Po zmianie stron goście doszli już do głosu i z impetem atakowali bramkę dębiczan. Efekty przyszły bardzo szybko, bo już w 48. minucie wrzutkę Rafała Leśniowskiego na bramkę zamienił Kamil Kłos. Chwilę później przyjezdni mogli prowadzić, ale Leśniowski z kilku metrów przymierzył w poprzeczkę. - Goście do końca atakowali, ale udało nam się dowieźć ten remis - powiedział Bogusław Pater, kierownik Wisłoki.