- Rzeszów to dobre miejsce do życia. Jest spokojne, ale nie brak tu też miejsc, gdzie można się pobawić - chwali Mohammad Shahidul Islam, pochodzący z Bangladeszu student Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
Najbardziej podoba mu się to, że na rzeszowskich ulicach nie ma takiego tłoku, jak w jego rodzinnych Indiach. Często spaceruje po centrum i chłonie ten miejski spokój.
Na relaks do filharmonii lub pubu
Zagraniczni studenci mają swoje ulubione miejsca, gdzie chętnie odpoczywają po trudach w zdobywaniu wiedzy. Luis Miguel Sardinha i Faruk Harmanli, studenci Politechniki Rzeszowskiej, upatrzyli sobie koncerty w filharmonii. Żałują jednak, że miasto nie przykłada wagi do rozpowszechniania zapowiedzi o ciekawych imprezach i koncertach w Rzeszowie. Takie informacje zdobywają pocztą pantoflową, od zaprzyjaźnionych polskich studentów.
- Przydałaby się jakaś strona internetowa albo ulotki w języku angielskim - podsuwa pomysł Luis.
Jako fani futbolu narzekają też, że nie ma pubu, gdzie wszyscy goście wspólnie oglądaliby mecze piłki nożnej.
Uwaga, "terrorystka"
Życie w Rzeszowie to jednak dla obcokrajowca nie taka bajka, jakby się wydawało. Największe kłopoty wynikają z problemów z komunikowaniem się. Zagraniczni studenci zbyt słabo mówią po polsku, a Rzeszowianie to ignoranci, jeśli chodzi o język angielski. Z tego powodu wynikają nieprzyjemności i konflikty.
Przykre wydarzenia spotkało Salmę Haghighi Fard, 19-letnią studentkę WSIZ-u. Podczas porannego joggingu zatrzymała ją policja. Była tu dopiero od 2 tygodni i nie miała jeszcze wszystkich potrzebnych dokumentów, więc mocno się wystraszyła.
- Mundurowi nie rozumieli moich angielskich tłumaczeń - wspomina dziewczyna. - Gdy dowiedzieli się, że pochodzę z Iranu, nazwali mnie terrorystką.
W urzędach tylko po polsku
Problemy spotkają też wszystkich zagranicznych studentów, którzy starają się o pozwolenie na pobyt w Rzeszowie. Mimo pomocy ze strony uczelni zdarzają się nieciekawe sytuacje. Kłopoty urzędników z językiem angielskim sprawiły, że z Polski deportowano siostrę Salmy.
- To niedorzeczne, żeby w kraju należącym do Unii Europejskiej nie było w ważnych instytucjach tłumacza - narzeka MD. Sakhawat Hossain, hinduski student z WSIZ-u.
Brakuje go podczas spotkań młodych obcokrajowców z urzędnikami w Urzędzie Marszałkowskim i Wojewódzkim. Ten sam problem powtarza się w bankach czy na przystankach autobusowych, gdzie rozkłady jazdy są tylko po polsku.
Czy to ze świnki?
Wyczynem na początku pobytu były też zakupy, zwłaszcza dla studentów z Turcji, Indii i Iranu. Religia i tradycja zabraniają im jedzenia wieprzowiny, a tu na sklepowych półkach same paszteciki czy paróweczki wieprzowe, a w stołówce kotlety schabowe. Ekspedientki nie umiały im pomóc, bo nie znały angielskiego. Skutek był taki, że przez pierwsze dni przymusowo przeszli na wegetarianizm.
Jakie jest prawdziwe oblicze miasta?
Studenci żałują też, że bariera językowa uniemożliwia im poznanie polskiej historii i tradycji.
- Przecież nie przyjechaliśmy tu tylko, aby studiować i imprezować - mówi Sakhawat. - Tymczasem jedyne, co znamy, to uczelnia, dom, sklep i centrum z pubami. A ja chcę poznać prawdziwy Rzeszów.
Student podsuwa pomysł, jak można by rozwiązać ten problem. Uważa, że anglojęzyczna gazeta lub portal internetowy z rozkładami jazdy pociągów i autobusów oraz ciekawostkami o Polsce znacznie ułatwiłyby życie obcokrajowcom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?