Sanoczanie rozdają karty przed decydującą fazą. Dziś grają w Jastrzębiu. Na luzie

Ekipa JKH GKS-u, nieco niespodziewany pogromca sanoczan w Pucharze Polski, wciąż walczy z GKS-em Tychy (w piątek przyjedzie do Sanoka) o drugie miejsce, które da wyższe rozstawienie i teoretycznie łatwiejszego rywala w ćwierćinale.

- Trudno się zmobilizować, gdy wynik nie ma większego znaczenia, ale po fali krytyki, jaka spotkałą nasz zespół po porażce z Katowicami, w ostatni weekend pokazaliśmy już lepszą grę i wyniki - mówi Marcin Ćwikła, II trener Ciarko PBS Banku.

Sanoccy trenerzy wciąż przygotowują drużynę na marcowe play-offy. W niedzielę zmienili Martinowi Vozdeckiemu formację, zagrał jak z nut w sprawdzonym ataku z Marcinem Koluszem i Krzysztofem Zapałą.

Natomiast Marek Strzyżowski występował z Peterem Bartosem i Josefem Vitkiem i tu już niestety widać było różnicę.

- Najważniejsze, że chłopcy odzyskują radość gry - przyznaje Ćwikła.
Dziś sanockie ataki znów będą przemeblowane. Wszystko przez urazy Michała Radwańskiego oraz wspomnianego Strzyżowskiego, którego występ zdecyduje się po porannym rozjeździe.

- Jeśli nie będzie zdolny do gry to pojedzie z nami ktoś z juniorów, najpewniej Radek Sawicki - przyznaje trener.

Jastrzębianie wciąż grają bez rekonwalescentów Petra Lipiny i Tomasza Kulasa, ale zapowiadają twardą walkę o trzy punkty.

Tym bardziej, że w tym sezonie nie wygrali z Sanokiem w “Jastorze". Początek dzisiejszego pojedynku o 18.