Dwie 100-kilogramowe bomby i jeden mniejszy pocisk wykopano wczoraj na placu budowy nowego osiedla przy ul. Sikorskiego w Rzeszowie. Gdyby wybuchły żaden z kilku pracujących tam robotników nie uszedłby z życiem.
To nie wszystko. Odłamki bomb mogły razić śmiertelnie ludzi nawet w promieniu kilkuset metrów. Stojący nieopodal budowy dom nadawałby się do rozbiórki, a pobliskie dyskoteka i salon samochodowy w najlepszym wypadku straciłyby wszystkie szyby.
Lej po detonacji na poligonie miał promień aż 20 metrów i 5 metrów głębokości. A to był przecież wybuch kontrolowany, przeprowadzony przez saperów.
We wtorek pierwsza, wczoraj reszta
Na bombę lotniczą z okresu drugiej wojny światowej robotnicy pracujący na budowie przy ul. Sikorskiego natknęli się we wtorek po południu. Od razu powiadomili policję, a ta saperów. Akcja wydobycia tak dużego niewybuchu musi być precyzyjna, dlatego przełożono ją na następny dzień. Teren zabezpieczono, a przez całą noc nad niewybuchem czuwali policjanci.
W trakcie wczorajszej akcji okazało się, że bomb jest więcej. Oprócz bliźniaczego 100-kilogramowego ładunku, także i 15-kilogramowy pocisk.
- Natychmiast po wydobyciu niewybuchów zawieźliśmy je na poligon w Nowej Dębie - relacjonuje st. chorąży sztabowy Bogusław Zwoliński, dowódca patrolu rozminowywania nr 33 przy 21. Brygadzie Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie.
Huknęło, aż strach
Niewypały niosą śmierć
Sierpień 2004 - 40-letni Jan M. z Wólki Pełkińskiej ginie do wybuchu pocisku z okresu II wojny światowej.
Wrzesień 2005 - 27-latek z Brzostka zmarł w szpitalu w wyniku ran po sprowokowanej przez siebie detonacji niewypału.
Marzec 2007 - Dwaj bracia z Tarnowskiej Woli k. Tarnobrzega zginęli w wyniku eksplozji pocisku przeciwpancernego. Próbowali go przeciąć na pół i oddać na złom.
Wprawdzie rzeszowskie bomby nie miały zapalników, ale i tak były śmiertelnie niebezpieczne. Wystarczył jeden nieostrożny ruch koparki by eksplodowały.
Huk detonowanych na poligonie bomb był słyszalny w promieniu kilku kilometrów.
To nie jedyny niewypał, jaki zabezpieczali wczoraj saperzy.
- Do godz. 15 mieliśmy już 4 zgłoszenia - mówi Zwoliński. - My zajęliśmy się dwoma, a dwoma drugi patrol.
Jeden z sygnałów pochodził z Ustrzyk Dolnych, gdzie przebywający tam na obozie harcerze znaleźli pocisk moździerzowy.
Niewypały są wszędzie
Bomby na Sikorskiego nie są pierwszymi, które znaleziono w tym roku Rzeszowie. Od stycznia saperzy interweniowali tu już 7 razy. Ostatnio, kilka tygodni temu podobną bombę znaleziono w rejonie os. Zalesie.
Zazwyczaj najwięcej pracy saperzy mają na przełęczy Dukielskiej, w okolicach Tarnobrzegu, Przemyśla i wzdłuż Sanu. To miejsca bombardowań, których celem w czasie II wojny światowej byli partyzanci.
- W Przemyślu zdarzają się nawet jeszcze bomby z pierwszej wojny - dodaje Zwoliński.
Jak podkreślają saperzy praktycznie nie ma dnia, by nie zabezpieczali pocisków z okresu II wojny światowej. Średnio przez cały rok interweniują po 2-3 razy dziennie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Zborowska pokazała, co zrobił z nią poród. Nie zgadniecie, kogo za to wini [FOTO]
- Ostra balanga Szwed po finale "TTBZ". Tak potraktowała prezenty od fanów [ZDJĘCIA]
- Dom reżysera wystawiony na sprzedaż za 1,5 miliona złotych. W tle rodzinny dramat
- Ile dać na komunię? Roksana Węgiel komentuje. Wspomniała o kopertach pieniędzy