Sensacyjne zwycięstwo Podkarpacia w charytatywnym turnieju w Dębicy

W dębickim Domu Sportu rywalizowało osiem drużyn. Jak zwykle listę faworytów otwierali oldboje Wisły Kraków, w składzie których większość piłkarzy to byli reprezentanci kraju.

Krakowianie wygrali dwie pierwsze edycje turnieju, a rok temu w finale ulegli reprezentacji Śląska, która też zawsze wysyła do Dębicy mocną ekipę.

Do finału planowo awansował Śląsk, który wygrał swoją grupę. Sztuka ta nie udała się gwiazdom Wisły, którzy w swojej grupie byli drudzy.

To oznaczało, że krakowianie uzyskali prawo gry jedynie w meczu o trzecie miejsce. Zmierzyli się w nim z reprezentacją Urzędu Miejskiego w Dębicy. Krakowianie posiadali w nim przewagę, ale miejscowi ofiarnie i szczęśliwie bronili się, wyprowadzając groźne kontrataki, które kilka razy mogły zakończyć się golem.

Dopiero na niespełna trzy minuty przed końcem trwającego kwadrans pojedynku Zdzisław Janik wyprowadził krakowian na prowadzenie. Za chwilę podwyższył Maciej Żurawski, a Rafał Smalcerz ustalił wynik na 3-0.

W finale Podkarpacki Urząd Marszałkowski toczył wyrównany bój ze Śląskiem. Podobnie jak w meczu o "brąz", bramki posypały się w końcówce. Najpierw Wojciech Brudek wyprowadził Podkarpacie na prowadzenie. Goście wyrównali po strzale Mariusza Śrutwy. Kiedy do końca spotkania było niespełna pół minuty, Jarosław Kuter pokonał najlepszego bramkarza zawodów Piotra Lecha i dał naszej drużynie zwycięstwo.

Licznie zgromadzona publiczność żywiołowo dopingowała oldbojów Igloopolu Dębica. Niestety, biało-niebiescy zajęli siódme miejsce wyprzedzając tylko ukraińskie Rudki.

Piąte miejsce zajął Catering Staf Dębica i goście, a szóste - Świętokrzyskie.
W turnieju nie było snajpera, który zdominowałby zawody. Najlepszymi strzelcami, którzy zdobyli po cztery bramki, byli Arkadiusz Bilski z reprezentacji województwa świętokrzyskiego oraz Maciej Żurawski i Grzegorz Pater z Wisły Kraków.

Podczas zawodów prowadzona była zbiórka pieniędzy i licytacje na leczenie 11-letniej Amelki z Dębicy oraz dla dotkniętych przez los sportowców Janusza Adamczyka i Henryka Maculewicza.