Siarka Tarnobrzeg spadła do 3 ligi, ale nie chce być ostatnia w tabeli. Zostały jeszcze dwa mecze.

Już sobotnia porażka 1-2 z Pogonią Siedlce oznaczała, że tarnobrzeżanie są w krytycznej sytuacji. Kiedy krótko przed godziną 19 w niedzielę okazało się, że Radunia zremisowała z KKS-em Kalisz, los naszej ekipy dopełnił się. Dwie kolejki przed końcem sezonu traci do zespołu ze Stężycy i do rezerw Zagłębia Lubin 6 punktów, ma z nimi ujemny bilans meczów bezpośrednich, co ostatecznie zamyka drogę do bezpiecznej strefy.

Siarka w sobotę nie sprzedała skóry przesadnie tanio. W I połowie mogła strzelić więcej niż jednego gola. - Początek mieliśmy mocny. Chcieliśmy presingiem otworzyć sobie wynik i była ku temu niejedna okazja - oceniał coach siarkowców.

Po zmianie stron gospodarze spuścili nieco z tonu. Nie pomogły im kłopoty Marcela Tyla, który źle się poczuł i w przerwie został zmieniony.

To osłabiło naszą drugą linię. Kolejny raz jest też problem, że od sześćdziesiątej minuty nie wytrzymujemy intensywności naszej gry. Zawodnicy chcą zmian, a ja muszę ich dokonywać. Nie wiem, co jest przyczyną takiej sytuacji. Jestem tu za krótko trenerem. Próbuję po prostu szyć z tego, co mam.

komentował trener tarnobrzeżan

Siarce na finiszu sezonu został jeszcze długi wyjazd na mecz z mocnym Stomilem i pożegnalne spotkanie z ligą, którym będzie potyczka z rezerwami Śląska Wrocław.

Pojedziemy do Olsztyna, by grać o zwycięstwo. Można jeszcze zdobyć sześć punktów. Może uda się być w strefie spadkowej jak najwyżej. Czasem ktoś nie przystępuje do rozgrywek. Różnie bywa

podsumował Dariusz Kantor,

Szkoleniowiec Siarki zostaje na stanowisku na kolejny sezon i będzie miał za zadanie zbudować zespół zdolny skutecznie powalczyć o powrót na trzeci poziom rozgrywek.