Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal! Chleb podarowany powodzianom pleśnieje obok polnej drogi

Zdzisław Surowaniec
Na każdym chlebie jest nalepka z adresem piekarni.
Na każdym chlebie jest nalepka z adresem piekarni. Fot. Zdzisław Surowaniec
Sterta spleśniałego chleba od kilku dni leży w trawie obok polnej drogi w Obojnej. Nikt się nim nie interesuje. Ustaliliśmy, że to… dar właścicieli piekarni w Bolestraszycach dla powodzian z Gorzyc.

O zalegającej na trawniku stercie zepsutego chleba powiadomił redakcję Czytelnik z Obojnej. Rzeczywiście, w opisanym przez mężczyznę miejscu zastaliśmy około setki spleśniałych bochenków chleba, niektóre rozjechane przez samochody.

- My całujemy chleb, który nam spadnie na ziemię, a tu ktoś wyrzucił tyle bochenków - denerwował mieszkaniec wsi.

Odcięli nalepkę i odjechali

- Zobaczyłem ten chleb w piątek po południu - przyznaje mężczyzna, który do nas zadzwonił. - Powiadomiłem od razu policję, ale dyżurny na komendzie w Stalowej Woli niechętnie potraktował wezwanie. Dopiero, gdy powiedziałem, że spleśniały chleb jest zagrożeniem dla środowiska, wysłał patrol - opowiada Czytelnik.

Chleb leży w miejscu zwanym we wsi "na Pułankach". Trzeba mieć dobre rozeznanie, żeby tu trafić.

- Policjanci przyjechali, odcięli od jednego bochenka nalepkę, spisali moje dane, podziękowali i odjechali - opowiada mężczyzna.

Chcieli pomóc ludziom

Wczoraj chleb nadal zalegał w trawie. Było tam kilkadziesiąt bochenków "regionalnego" i "bochna domowego". Wszystkie pokryte pleśnią. Na wszystkich widniały etykietki - Piekarnia "Marcel" w Bolestraszycach (miejscowość koło Przemyśla). Skontaktowaliśmy się z jej właścicielami. Izabela Bal nie miała pojęcia o znalezisku.

- Nie sprzedajemy chleba na północy Podkarpacia. To dla nas za daleko, nie opłacałoby się - stwierdziła.

Zaraz przypomniała sobie jednak, że jej syn zawiózł chleb dla powodzian.

- Zawoziłem chleb do Gorzyc. To był jeden transport tysiąca bochenków (wartość ok. 1,5 tysiąca złotych - przyp. red.) - potwierdza Kamil Bal. - Zostawiłem je w tamtejszym Urzędzie Gminy, nie pamiętam już jak się nazywali ci, którzy odebrali go ode mnie.

Właścicielka piekarni była zdruzgotana tym, jak potraktowano podarowany chleb.

- Przecież zanim się zepsuł, można było nim nakarmić zwierzęta - stwierdziła.

Przykra sprawa

Wójt Gorzyc Marian Grzegorzek zrobił już rozeznanie, do kogo trafił chleb z piekarni "Marcel". Dostali go m.in. ludzie pracujący na wałach i poszkodowani przez powódź.

- Trudno teraz dojść, gdzie ten chleb się zmarnował. To bardzo przykra sprawa - stwierdził.

- Ten chleb powinien trafić do potrzebujących ludzi albo, w najgorszym przypadku, jako pasza dla zwierząt - uważa starosta stalowowolski Wiesław Siembida. - W naszej kulturze chleb jest traktowany ze szczególnym szacunkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24