- Wypadli nagle z krzaków, że musiałem gwałtownie hamować, a potem zabrali mi prawo jazdy - skarży się pan Zbigniew z Huty Komorowskiej. Czwartkowego ranka trafił w Majdanie Królewskim na patrol policji drogowej z Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej.
Ile było na liczniku?
- Schowani byli w wysokiej trawie, z drogi w ogóle nie było ich widać - relacjonuje. - Jeden wyskoczył na środek jezdni i mnie zatrzymał. Pokazał mi, że jechałem 104 kilometry na godzinę, a tak naprawdę to miałem na liczniku tylko 92.
W tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h, o czym kierowca - sam przyznaje - wiedział. Gdyby jechał rzeczywiście „tylko” 93 km/h, zarobiłby mandat i punkty karne. A że przekroczył dopuszczalną prędkość o ponad 50 km - jak pokazał wyświetlacz policyjnego miernika prędkości - stracił prawo jazdy, dostał 400 zł mandatu i 10 punktów karnych. I nie tyle o mandat i punkty idzie panu Zbigniewowi, a o prawo jazdy. Dlatego dla niego różnica pomiędzy jego „pomiarem” a policyjnym ma dla niego takie znaczenie. I pyta o „granicę tolerancji” dla policyjnych czytników prędkości.
- Przyznałem się, że przekroczyłem, ale nie że aż tyle - wyjaśnia pan Zbigniew. I dodaje, że na miejscu jeszcze dostał od policji dokument tymczasowego prawa do użytkowania samochodu, ważny przez dobę.
- Zwróciłem się do sądu o zwrot prawa jazdy i umorzenie mandatu. Bo mam na utrzymaniu wielodzietną rodzinę - dodaje.
Nie ma tolerancji dla piratów drogowych
A jak zdarzenie ocenia policja?
- Laserowy miernik prędkości Ultra Lyte wykazał, że pojazd poruszał się z prędkości 105 kilometrów na godzinę w obszarze zabudowanym - wylicza mł. asp. Jolanta Skubisz-Tęcza, rzecznik kolbuszowskiej policji. - Kierowcy zatrzymano za pokwitowaniem uprawnienie do kierowania. W trakcie interwencji nie kwestionował pomiaru prędkości.
Podkreśla, że Ultra Lyte ma świadectwo legalizacji ważne do kwietnia 2018 r. To na wypadek, gdyby panu Zbigniewowi przyszło do głowy podważać wiarygodność sprzętu pomiarowego.
Legalizacja o „granicy tolerancji” nie wspomina. A policja zapewnia, że tolerancji dla piratów drogowych nie będzie.
- Od początku roku na terenie Podkarpacia 890 kierowców straciło uprawnienia do prowadzenia pojazdów za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h - precyzuje Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik podkarpackiej policji.
Przyłapani na piraceniu kierowcy próbują policjantów na ogół „brać na litość”.
- Najczęściej tłumaczą się pośpiechem, wyjątkowymi sytuacjami rodzinnymi, próbują wpłynąć na policjantów, prosząc o odstąpienie od zatrzymania prawa jazdy - wylicza rzeczniczka kolbuszowskiej policji.
Niektórzy posuwają się do argumentów „wymiernie sugestywnych”, narażając się na zarzut usiłowania korupcji czynnej.
ZOBACZ TEŻ: Poważne zmiany dla kierowców. Trudniej zredukujemy punkty karne, łatwiej stracimy prawo jazdy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"