Najlepszym zawodnikiem tego emocjonującego pojedynku był Mateusz Mika, który zastąpił w pierwszej szóstce Aleha Akhrema, który nadal narzeka na problemy ze skręconą w pierwszym pojedynku w Bełchatowie nogą.
- Mateusz zagrał kapitalny mecz. Mogę spokojnie leczyć swoją kontuzjowaną nogę - mówił Aleh. - Tak naprawdę to wprost nie mogłem wytrzymać, kiedy nasi koledzy walczyli ze Skrą o zwycięstwo, a jak stałem z boku i nie mogłem im pomóc. Strasznie się cieszę, że wreszcie wygrali.
Rzeczywiście, nasza drużyna mocno postawiła się faworyzowanej Skrze. Goście byli pewni swego, ale w czwartym secie mocno zrzedła im mina. Przeważali trzema punktami i wydawało im się, że awans do finału mają już jak w banku. Popełnili jednak kilka błędów, pewność siebie ich zgubiła. Resovia doskonale radziła sobie w przyjęciu, zdobyła, m.in. dzięki błędom przeciwnika, sześć punktów z rzędu, objęła prowadzenia i już do końca tej odsłony nie dała sobie wyrwać zwycięstwa. Wśród gospodarzy świetnie grali zwłaszcza Mika i Krzysztof Gierczyński. Ważne punkty zdobywał Mikko Oivanen, choć zdarzały mu się także kiksy. W obronie zwijał się jak w ukropie Krzysztof Ignaczak. Mika, którego w pierwszych odsłonach rywale nękali zagrywkami, ustabilizował przyjęcie, a na dodatek kończył akcje w ataku i kontrataku.
- Ten chłopak grał naprawdę świetnie - bił brawo po udanych akcjach swojego młodego kadrowicza Daniel Castellani, trener reprezentacji Polski.
W tie-breaku najpierw walka toczyła się punkt za punkt. Kiedy zespoły zmieniały się stronami, przeważali wicemistrzowie Polski 8:6. Za moment powiększyli przewagę. Skra była wyraźnie zdegustowana takim obrotem sprawy. Popełniała błędy, a resoviacy grali swoje. W nagrodę wywalczyli historyczne zwycięstwo nad rywalem, którego nigdy wcześniej w lidze nie ograli. Brawo. Ostatnie akcje kibice oglądali na stojąco. Niespodzianka i to sporego kalibru stała się faktem.
W sobotę o godzinie 18 odbędzie się czwarte spotkanie.
- Pokazaliśmy, że ze Skrą można grać i wygrywać. Skra przyciśnięta do muru popełnia błędy. To nie jest zespół robotów grających zawsze na wysokim poziomie. W tym meczy wygrywał zespół, który miał lepsze przyjęcie - oceniał Andrzej Kowal, drugi trener rzeszowskiej drużyny. - Mamy chwile radości. Skra grała nierówno. W sobotę będziemy chcieli w sobotę zrobić kolejną niespodziankę i pojechać na piąty mecz do Bełchatowa.
- Wygraliśmy mecz ostatniej szansy. W sobotę czeka nas taki sam. Chcemy raz jeszcze pojechać do Bełchatowa. Skra straci trochę na pewności siebie, a my zyskamy. W sobotę postaramy się zagrać jeszcze lepiej, aby grać dalej - podsumował Łukasz Perłowski.
- Nie zagraliśmy na 110 procent swoich możliwości, ale mimo to pokonaliśmy Skrę.
Cieszę się, że miałem w tym swój udział. Teraz naszym celem jest wygranie meczu numer 4. Mam nadzieję, że w sobotę zagram jeszcze lepiej - powiedział Mateusz Mika, bohater piątkowego wieczora w Rzeszowie. To on, a nie gwiazdy Skry, na czele z Wlazłym, był oblegany przez fanów siatkówki.
Asseco Resovia - Skra Bełchatów 3:2 (19:25, 25:22, 17:25, 25:20, 15:10)
w play-off 2-1 dla Skry
Resovia: Redwitz (2), Gierczyński (11), Grzyb (6), Kosok (2), Oivanen (22), Mika (14), Ignaczak (libero) oraz Papke (1), Ilić, Perłowski (4), Trener Ljubo Travica.
Skra: Falasca (2), Wlazły (26), Antiga (11), Pliński (7), Możdżonek (11), Winiarski (16), Gacek (libero) oraz Dobrowolski, Novotny, Kurek (5). Trener Jacek Nawrocki.
Sędziowali: Andrzej Lemek (Kraków) i Maciej Twardowski (Radom). Widzów 5000.
MVP- Mateusz Mika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"