SLD dzieli prawicę

Powodem rozwodu w prezydenckiej parze jest stosunek obu włodarzy do SLD. Obaj są prawicowcami, ale widzą różne miejsca dla lewicy w mieście.

Nie chce awantur

Szlęzak za ugodę z SLD przed rokiem wyleciał z PiS. Teraz też nie chce ograniczać wpływów Sojuszu. - Stawianie SLD do politycznego kąta, byłoby głupotą - mówi prezydent. - Nie jestem zainteresowany jakimikolwiek awanturami i zrobię wszystko, by do nich nie doszło.
Awanturami Szlęzak nazywa próbę odsunięcia lewicy od wpływów w samorządzie miejskim. Na początek stanowisko miałby stracić SLD-owski przewodniczący Rady Miejskiej. Personalne ruchy miałyby później przenieść się na samorząd powiatowy, gdzie Sojusz ma zdecydowanie większe wpływy. Doszło do kilku spotkań samorządowej prawicy, podczas których plany te były analizowane.

Dni policzone

Kadrowe zmiany nie odpowiadały wszystkim z prawicy. Najpierw z rozmów wycofała się LPR. Wczoraj prezydent Andrzej Szlęzak zwołał konferencję prasową, by powiedzieć, że pierwszym, który w tych roszadach straci stanowisko, będzie jego zastępca.
Janusz Cisek jeszcze rok temu szefował w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Wrócił do Stalowej Woli po wygranych przez Szlęzaka wyborach prezydenckich. Jest jeszcze zastępcą Szlęzaka, ale jego dni na stanowisku są policzone. Od poniedziałku jest na zwolnieniu lekarskim.

ANDRZEJ SZLĘZAK, prezydent Stalowej Woli:

- Tu nie chodzi o prawicę, tylko o stołki dla kilku osób. Dorabianie do tego ideologii politycznej jest dziadostwem. Rozstaniemy się z Januszem Ciskiem po roku dobrej współpracy.

JANUSZ CISEK, wiceprezydent Stalowej Woli:

- Jestem prawicowcem. Układ z SLD w mieście trwa za długo. Lewica nic dla miasta nie zrobiła. Większość pieniędzy wydeptali w stolicy solidarnościowcy.