Śmierć kobiety na ul. Cichej w Rzeszowie. Mąż usłyszał zarzut zabójstwa

Przypomnijmy wydarzenia ze środy. Policjantów zawiadomił syn zmarłej kobiety, że mieszkanie jest zamknięte od środka, wewnątrz prawdopodobnie są rodzice, z którymi nie może nawiązać kontaktu, a nikt nie otwiera drzwi. Funkcjonariuszom także nikt nie otworzył. Na miejsce wezwana została straż pożarna. Ok. godz. 16 strażacy wyważyli drzwi. Wewnątrz policjanci znaleźli ciało 53-latki. Anna B. miała obrażenia głowy. W mieszkaniu przebywał również jej 59-letni mąż. Był pijany. Mężczyzna został zatrzymany.

- Dziś mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa żony - mówi Łukasz Harpula, zastępca prokuratora rejonowego dla miasta Rzeszowa.

59-latek najprawdopodobniej uderzał żonę młotkiem w głowę. Przedmiot ten został znaleziony w mieszkaniu. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną tragedii była zazdrość o żonę.

- Małżeństwo mieszkało razem w mieszkaniu przy Cichej. Zwykli ludzie, żadna rodzina patologiczna. Mężczyzna nie poradził sobie z problemami osobistymi - mówi prokurator.

Prokuratura zwróci się do biegłych lekarzy psychiatrów o wydanie opinii na temat Stanisława B.

Małżeństwo B. miało dwoje dorosłych dzieci. Jeden syn mieszkał wraz z nimi. W chwili tragedii nie było go w domu. To właśnie on zaalarmował policję.

Czy mężczyzna przyznał się do zabicia żony?

- Przyznał się do kłopotów osobistych. Twierdzi, że samego zdarzenia nie pamięta. W chwili zatrzymania był pijany - dodaje Ł. Harpula.

Choć zwłoki zostały znalezione po południu, do tragedii doszło najpewniej w godzinach rannych. Nikt z sąsiadów nie słyszał krzyków dochodzących z mieszkania.

Jeśli okaże się, że 59-latek jest zdrowy psychicznie, grozi mu od 8 do 25 lat pozbawienia wolności. Jeśli jednak jest chory, to trafi do szpitala psychiatrycznego.

Dzisiaj do Sądu Rejonowego w Rzeszowie miał zostać przesłany wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny na trzy miesiące.