Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek w Trzebosi. Pijany kierowca zabił mi brata

Małgorzata Froń
Edward Cisek nie może pogodzić się ze śmiercią brata. _To był taki dobry, pracowity człowiek – mówi o Wojciechu.
Edward Cisek nie może pogodzić się ze śmiercią brata. _To był taki dobry, pracowity człowiek – mówi o Wojciechu. Fot. Krzysztof Kapica
Dopiero dziś Andrzej C. zostanie przesłuchany i usłyszy zarzuty. Miał 2, 6 promila, kiedy wsiadł do auta i pędził przez Trzeboś. Wjechał w 60-letniego Wojciecha Ciska, sąsiada z wioski.

Mieszkańcy są w szoku. Znają Andrzeja C., znali Wojciecha Ciska.

- To taki uczynny człowiek był, ludzie go wynajmowali do różnych robót, nikomu nie odmawiał - sąsiadka Ciska ze smutkiem kiwa głową. - On tu mieszkał z trzema braćmi. Rzadko z domu wychodził. Ale w niedziele był odpust w parafii, wszyscy tam byli.

Żyli z renty brata

Dom z czerwonej cegły stoi jakieś 200 metrów od miejsca, gdzie zginął Wojciech. Obejście zadbane, trawa wykoszona. Na ławce przed domem siedzi Edward Cisek, młodszy brat ofiary.

- Siedzieliśmy w domu, kiedy sąsiadka przyleciała z krzykiem, że brata zabiło - opowiada, ocierając rękawem oczy. - Nie znam tego, co go przejechał, bo on jest z drugiej części wsi. Jak my teraz będziemy żyli, on nas utrzymywał. Ja kaleka jestem, ręka sparaliżowana, chodzić nie mogę.

Sąsiadki pocieszają szlochającego mężczyznę. - Jakoś to będzie, opieka wam coś da - mówią.

- Wojtek to o wszystko dbał. On nie często z domu wychodził, źle mówił, miał język przyrośnięty do podniebienia. Z ludźmi nie rozmawiał, bo go nie rozumieli - dopowiadają zaraz.

- Ale ja go rozumiałem - mówi cicho Edward.

Pojechał do kościoła

Andrzej C. ma 25 lat. Mieszka z rodzicami przy ul. Dolnej w Trzebosi. Feralnej niedzieli pojechał swoja skodą do kościoła na mszę o godzinie 15.

- Nie wiem, skąd wziął się na tej drodze. Nie wiem, dlaczego był nietrzeźwy. W samochodzie był sam - ojciec Andrzeja ze smutkiem zwiesza głowę. - Byłem tam na miejscu. Byłem u rodziny Wojtka, znałem go. Dla nas to też ogromna tragedia. Nie wiem, jak tu dalej żyć, co robić. Syna nic nie usprawiedliwia, ale trudno się z tym pogodzić. Nic już nie będzie tak jak dawniej.

Chciał uciec

Wypadek zdarzył się około godziny 21. Na razie nie wiadomo, co od godz. 15 do tego czasu robił Andrzej C. Gdy śmiertelnie potrącił Wojciecha Ciska jechał w kierunku Nienadówki. Niewykluczone, że chciał wziąć udział w organizowanym tam festynie.

- Kierowca próbował uciekać, ale wjechał do rowu i tam zatrzymali go policjanci - wyjaśnia Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji. - Miał ponad 2,6 promila alkoholu.

W ocenie lekarzy, C. mógł wypić nawet 0,5 litra wódki. Jeszcze wczoraj trudno się było z nim porozumieć. Trzeźwiał w policyjnym areszcie. W więzieniu może spędzić nawet 12 lat.

Statystyki są zatrważające. Na Podkarpaci rośnie liczba pijanych kierowców. W 2007 r. spowodowali 146 wypadków, w których życie straciło 20 osób. Rok później wypadków było już 198, a zabitych - 31.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24