Sokół Łańcut przegrał w Ostrowie

- Fajnie weszliśmy w mecz, przez 20 minut układał się on obiecująco, ale to, co pokazaliśmy po przerwie to był szok - nie krył Dariusz Kaszowski.

Trener Sokoła miał pretensje do podopiecznych przede wszystkim za straty.

- Popełniliśmy ich 26, z czego 17 w drugiej połowie. W większości nie były wymuszone. Ten element zdecydował, bo Stal straciła o 12 piłek mniej - podkreślił coach łańcucian.

Nasi długo mogli mieć nadzieję na sukces; po zmianie stron trafił Piotr Hałas, trójkę "sprzedał" Damian Pieloch i Stal przegrywała 35:48. Tak było w 22 minucie. Przez kolejne 4 goście pudłowali, faulowali, gospodarze rzucili 13 punktów i na tablicy zapalił się remis - po 48. Dzięki trójce Tomasza Fortuny i przymiarce Pielocha po 30 minutach mecz zaczynał się jednak od nowa (53:53). Niestety, prawdziwy marazm w szeregach łańcucian miał dopiero nadejść - pierwsze 5 minut kwarty nr 4 ostrowianie wygrali 16:0 i było pozamiatane.

- Teren był trudny, hala gorąca, ale nie musiało się to wszystko tak skończyć - utyskiwał coach Sokoła.

W naszym zespole niewyraźny występ zanotował Maciej Klima (tylko 4 próby rzutów z gry), ale częściowo usprawiedliwia go upadek z I kwarty, po którym miał kłopot z plecami. Po kontuzji drugi mecz, a pierwszy ligowy (w środę wystąpił w PP) zagrał Kacper Młynarski.

BM SLAM STAL OSTRÓW WLKP. - NETO SOKÓŁ ŁAŃCUT 72:63 (12:23, 21:20, 20:10, 19:10)

Składy ze statystykami i opiniami w poniedziałkowych Nowinach