Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokół Łańcut wygrał w Stargardzie Szczecińskim

Tomasz Ryzner
Tomasz Fortuna trafiał ważne rzuty w meczu z Spójnią.
Tomasz Fortuna trafiał ważne rzuty w meczu z Spójnią. Krzysztof Kapica
Sokół Łańcut w 27. kolejce I ligi pokonał w Staragdzie Szczecińskim tamtejszą Spójnię 74:68.

Akcje Sokoła ostatnio to idą w górę, to spadają. Po słabym meczu ze Zniczem u siebie, łańcucianie nie byli faworytem wczorajszej gry. Po raz enty udowodnili jednak, że na wyjeździe nie ma dla nich rzeczy niemożliwych (11 wygrana w obcej hali). W Stargardzie nasz team pokazał się, jako ekipa, która nie panikuje, nawet, gdy przeciwnik wysoko prowadzi.

- Spójnia dobrze zaczęła, miała 15:7, 21:11, ale nie wykonywaliśmy nerwowych ruchów. Graliśmy cierpliwe, rotowaliśmy składem, raz broniliśmy strefą, raz każdy swego - podkreśla Dariusz Kaszowski, coach Sokoła.

W II kwarcie było już jednak niewesoło - gospodarze wygrywali 35:18. Na szczęście nasz zespół w końcu poprawił obronę i po trafieniu Tomasza Fortuny na przerwę zszedł z nie tak wielkim, bo 10-punktiwym minusem (33:43).

- W szatni mówiliśmy głównie o tym, aby wprowadzać swoje zasady w obronie - zaznacza coach Sokoła. - Poza tym uczuliłem zawodników, aby nie próbowali odrabiać strat na hurra, tylko konsekwentnie grali swoje.
Słowo ciałem się stało, ale droga do sukcesu trudna i stresująca. Po dwóch kwadransach Spójnia wygrywała 55:49. W 36. min kibice miejscowych mieli prawo sądzić, że cel jest tuż, tuż - 65:56 dla gospodarzy. Trener gości poprosił o time-out i zaraz po nim Fortuna wycelował zza linii 6,75. W 38. minucie nadal mało kto postawiłby na Sokoła (68:60 dla Spójni), ale nasi gracze nie zamierzali po 14 godzinnej podróży przez drugie tyle roztrząsać powody porażki. Do akcji wszedł odrodzony Bartosz Dubiel (2x2), po wybronionej akcji trafił za 2 Pisarczyk, potem za 3 i w ostatniej minucie Sokoły po raz pierwszy wyszły na plus (69:68). Prowadzenie dla Spójni mógł odzyskać Jerzy Koszuta. Wychowanek Sokoła nie wytrzymał ciśnienia, spudłował wolne, a niezmordowany Dubiel znów trafił. Gospodarze stracili spokój, precyzję. Dobił ich wolnymi Rafał Glapiński. Tym samym łańcucianie z nawiązką odkuli się za porażkę z I rundy (49:51) i wrócili na fotel wicelidera.
.
SPÓJNIA STARGARD SZCZECIŃSKI - SOKÓŁ ŁAŃCUT 68:74 (21:15, 22:18, 12:16, 13:25)
SPÓJNIA: Stokłosa 6 (2x3, 7 zb., 7 as., 5 prz.), Koszuta 6, Grudziński 7 (1x3), Parzych 29 (5x3), Soczewski 4, Bodych 4, Stępień 1, Kulikowski 3, Buczyniak 8 (2x3), Grzegorzewski 0.
SOKÓŁ: Fortuna 15 (3x3), Pisarczyk 10 (1x3), Wilczek 4 (1x3), Glapiński 10 (1x3, 6 as., 4 prz.), Dubiel 22 (1x3, 3 prz.), Ucinek 6 (9 zb.), Chromicz 0, Klima 7 (11 zb.), Szurlej 0. WIDZÓW 400.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24