Sokole Oko w Arłamowie

Szkolenie funkcjonariuszy Straży Granicznej zaproponował i sfinansował rząd Stanów Zjednoczonych. Od poniedziałku w podprzemyskich Huwnikach przebywa 26 strażników z Bieszczadzkiego, Karpackiego i Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
- Czytając ślady musicie być cierpliwi, uważni - instruuje Charmain Harris, 35-letnia Indianka z plemienia Tohono Oothem. - Tropiąc zwracajcie uwagę na położenie kamieni, przyglądajcie się źdźbłom trawy.
To specyficzne szkolenie, które potrwa do końca tygodnia, to nowość dla naszych funkcjonariuszy. Wyruszając w pościg za nielegalnymi imigrantami najczęściej korzystają z nowoczesnych urządzeń: kamer termowizyjnych, noktowizorów. Z umiejętnościami czytania śladów pozostawionych na ziemi, trawie i drzewach jest jednak gorzej. To, co Indianie już dawno opanowali do perfekcji, oni muszą jeszcze doskonalić.
- Wasi ludzie szybko się uczą - ocenia Gary Ortega, amerykański instruktor z indiańskim rodowodem. - Za jakiś czas mogą do nas przyjechać. Cierpimy na brak pracowników, a przestępczość na granicy z Meksykiem gwałtownie rośnie. Szmugluje się coraz większe ilości narkotyków.
Nauka tropienia odbywa się w w trudnym lesistym terenie w okolicach Kalwarii Pacławskiej, Arłamowa i Makowej. Amerykanie są zachwyceni tutejszą przyrodą, niesamowitą ilością zieleni. U siebie mają pustynię.