Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór wokół przetargu na śmigłowce dla polskiej armii. "To sprzęt dla bananowych republik" [VIDEO]

gkr/AIP
Francuskie helikoptery Caracal.
Francuskie helikoptery Caracal. AIP
Chodzi oczywiście o burzę medialną, którą wywołał wybór do testów praktycznych francuskich helikopterów H225M Caracal. Polskie zakłady w Mielcu i Świdniku protestują, a opozycja zarzuca rządzącym zabijanie rodzimego przemysłu.

Wciąż nie milkną echa decyzji ogłoszonych we wtorek przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. W dwóch kluczowych dla modernizacji polskich sił zbrojnych przetargach: śmigłowce prawdopodobnie dostarczy francusko-niemieckie konsorcjum Airbus Helicopters, a do systemu tarczy antyrakietowej, zgodnie z przewidywaniami, wykorzystamy amerykańskie patrioty koncernu Raytheon.

I o ile co do patriotów wszyscy są zgodni, że lepiej trudno było wybrać, o tyle helikoptery H225M Caracal już tak ciepło nie są przyjmowane. Zwłaszcza że w Polsce mamy dwa zakłady: PZL-Świdnik i PZL-Mielec, należące do światowych gigantów, odpowiednio włosko-brytyjskiej spółki AgustaWestland i amerykańskiego konsorcjum Sikorsky. Oba stanęły do przetargu i wygląda na to, że przegrały.

- To dziwne, że giganci światowego rynku, z których korzystają najlepsze armie na świecie, przegrały z dostawcą śmigłowców, które użytkują bananowe republiki Trzeciego Świata, i nawet Francja, w której są produkowane, używa ich tylko kilkanaście sztuk - zastanawia się Bartłomiej Bodio z PSL, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Wtóruje mu Michał Jach, który podkreśla, że w takich krajach jak Niemcy czy Francja nie ma możliwości zakupu sprzętu na rzecz sił zbrojnych za granicą, jeśli jest on produkowany w kraju.

- Taki protekcjonizm jest logiczny. Dlatego dziwi mnie decyzja MON, która jest szkodliwa nie tylko dla tych zakładów, ale też dla całej gospodarki - ocenia poseł PiS i członek Komisji Obrony Narodowej.

Prezesi zakładów w Świdniku i Mielcu są zawiedzeni decyzją ministerstwa. Przekonują, że spełniali wymagania w stu procentach, ale szukano kruczków, by nie brać ich pod uwagę. Wiceminister obrony, Czesław Mroczek, odpiera jednak te zarzuty.

- To nie my złożyliśmy ofertę, która nie odpowiada wymaganiom. Nie mogę jednocześnie odpowiadać i za wymagania, i za ofertę, która do nas wpłynie - stwierdził po ogłoszeniu decyzji.

Te wymagania miały dotyczyć dwóch kwestii: terminu realizacji zamówienia oraz uzbrojenia śmigłowca. PZL Świdnik miał zaproponować dostarczenie sprzętu w cztery a nie dwa lata. Z kolei PZL Mielec zaoferował śmigłowiec S70i Black Hawk, ale nieuzbrojony. Wiceminister Mroczek dodał, że bankructwo polskim zakładom nie grozi, co potwierdzał też przewodniczący komisji obrony narodowej, Stefan Niesiołowski.

- Może być nieco mniej zamówień, ale przecież te zakłady wysyłają wysokiej klasy śmigłowce również do innych krajów, więc na pewno nie zbankrutują. Protesty są zrozumiałe, ale wszyscy nie mogą wygrać przetargu - tłumaczy poseł PO.

Konsorcjum Airbus Helicopters zobowiązało się do otworzenia w Łodzi zakładów, w których mają być montowane gotowe elementy sprowadzane z Francji. Wszystko po to, by część produkcji odbywała się w Polsce, a przez to rozwijała naszą gospodarkę.

Jednak Bartłomiej Bodio nie ma złudzeń: - Bardzo źle się stało, że premiujemy może sto miejsc pracy, kompletnie nie doceniając, że stracimy kilka tysięcy już istniejących. To bardzo złe podejście, szkodliwe dla naszego przemysłu śmigłowcowego, który był naszą chlubą. Mówię był, bo ta decyzja może to zmienić - podkreśla wiceprzewodniczący komisji obrony narodowej.

Na śmigłowce black hawk zdecydowała się Turcja

Prawdą jest, że polskie zakłady nie zbankrutują, jednak ich sytuacja może się mocno skomplikować. Według Mariusza Cielmy z "Dziennika Zbrojnego" zwłaszcza w Mielcu istnieje takie ryzyko.

- Zwracam uwagę, że na śmigłowce Black Hawk zdecydowała się Turcja, która nie tylko będzie je produkować na miejscu, ale postawiła warunek, by na każdy śmigłowiec, który zakupi we własnych zakładach, konsorcjum Sikorsky jedną maszynę wyeksportowało - wyjaśnia Mariusz Cielma.

Potencjał tureckiego rynku jest zdecydowanie większy, więc może dojść do sytuacji, w której dla zakładów w Mielcu zabraknie zleceń.

- Świdnik jest w lepszej sytuacji, bo ma bardzo duże przychody w związku z serwisowaniem floty śmigłowców Sokół oraz stosunkowo licznych jeszcze śmigłowców Mi2, które są wykorzystywane w wojsku i straży granicznej. W Świdniku powstają też kadłuby dla maszyny AW139 - tłumaczy Mariusz Cielma.

Redaktor "Dziennika Zbrojnego" dodaje jednak, że konsorcjum AgustaWestland, do którego należą PZL Świdnik, ustawiła niedawno montownię pod Moskwą, więc niczego nie można być pewnym.

- Dużym plusem polskich zakładów jest fakt, że jesteśmy w Unii Europejskiej, co ułatwia przepływ kapitału i gotowych produktów - uspokaja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24