Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal Rzeszów nie dała szans Wólczance Wólka Pełkińska

Miłosz Bieniaszewski
Patryk Zieliński (z prawej) tym razem gola nie zdobył, choć miał swoje okazje
Patryk Zieliński (z prawej) tym razem gola nie zdobył, choć miał swoje okazje Miłosz Bieniaszewski
Stal Rzeszów wygrała ósmy mecz z rzędu. Tym razem zespół Marcina Wołowca pewnie ograł Wólczankę Wólka Pełkińska na jej boisku.

Wólczanka Wólka Pełkińska - Stal Rzeszów 0:3 (0:2)

Bramki: 0:1 Drelich 38-karny, 0:2 Szczoczarz 41, 0:3 Misiło 76-samobójcza.

Wólczanka: Sobczak – Flak (74 Wójcik), Khorolski, Misiło, B. Poprawa – Jurczak, Podstolak, Gwóźdź, Kocur (79 A. Poprawa) – Miliszczuk (71 Lech), Pietluch. Trener Paweł Wtorek.

Stal: Kaszuba – Suswam, Jędryas, Drelich (79 Wandzik), Maślany (84 Szybko) – Brocki, Kanach, Zieliński (61 Lisańczuk), Szeliga, Szczoczarz (75 Szymański) – Prędota. Trener Marcin Wołowiec.

Sędziował Jagieła 5 (Krosno). Widzów 350 (100 z Rzeszowa).

W dotychczasowych pojedynkach Wólczanki Wólka Pełkińska ze Stalą Rzeszów za każdym razem padało sporo bramek. Nie inaczej było i tym razem, ale rzeszowianom ta akurat wygrana przyszła zdecydowanie najłatwiej.

Stal od początku zdominowała środek pola, gdzie po raz kolejny rej wodził Sławomir Szeliga. W odbiorze świetne spisywał się natomiast Radosław Kanach. Goście atakowali raz lewym, raz prawym skrzydłem i debiutujący w bramce Wólczanki Aleksander Sobczak na nudę narzekać nie mógł. Młodzian kilka razy spisał się bardzo dobrze, aczkolwiek wydaje się, że mógł się lepiej spisać przy drugiej bramce dla przyjezdnych. - Byłem zasłonięty i nie widziałem piłki – wyjaśniał po meczu.

Rzeszowianie już w pierwszych minutach mogli sobie ustawić mecz, ale 2. minucie Patryk Zieliński uderzył zbyt lekko i piłkę zmierzającą do pustej bramki wybił sprzed linii Damian Misiło. Tym razem uratował swoją drużynę, ale najpewniej szybko będzie chciał o tym meczu zapomnieć. To on bowiem zagrał w polu karnym piłkę ręką, a jedenastkę na gola zamienił pewnym strzałem Kacper Drelich. W drugiej odsłonie defensor miejscowych fatalnie skiksował i trafił do własnej bramki. Ten gol całkiem odebrał nadzieję Wólczance na jakąkolwiek zdobycz punktową.

Te nadzieje powinny być odebrane już wcześniej, ale w pierwszej połowie Stal pudłowała na potęgę. Sytuacji sam na sam nie wykorzystali Piotr Prędota i Łukasz Szczoczarz, a golkiper gospodarzy dobrze spisał się przy uderzeniach Szeligi i Szczoczarza. Ten ostatni doczekał się w końcu swojego gola, kiedy uderzył zza szesnastki.

Miejscowi tak na dobrą sprawę bramce Dawida Kaszuby zagrozili tylko raz. W 17. minucie sprytnie rozegrali rzut wolny, Krzysztof Pietluch huknął jak z armaty, ale minimalnie chybił.

Po przerwie goście już nie forsowali zbyt szybkiego tempa i na moment do głosu doszła Wólczanka. Sforsować dobrze zorganizowanej defensywy zespołu Marcina Wołowca jednak nie byli w stanie i próbowali strzałów z dystansu. Te były w większości niecelne, a jak już piłka zmierzała w światło bramki, to golkiper rzeszowian pewnie interweniował. Przyjezdni szukali szans w kontrach, a po jednej z nich sędzia podyktował rzut wolny. Piłkę w światło bramki starał się bić Sebastian Brocki, jej lot przeciął pechowo Misiło i futbolówka po odbiciu się od poprzeczki wpadła do bramki.

Ten cios oznaczał koniec emocji. Stalowcy spokojnie kontrolowali wydarzenia na murawie i tylko czekali aż mecz dobiegnie końca. - Pościg za Motorem trwa – uśmiechali się rzeszowianie po spotkaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24