Krzysztof Danielewicz po rundzie jesiennej dostał wolną rękę w poszukiwaniu klubu, ale został na Hetmańskiej, w okresie przygotowawczym wylewał pot na treningach, zdobywał gole w sparingach, także z rzutów karnych. Jest rutyniarzem, zatem trudno się dziwić, że w 92. minucie podjął wyzwanie i ustawił piłkę na 11 metrze.
Niestety, koszmar z jesiennego meczu z Zagłębiem Sosnowiec powrócił - pomocnik biało-niebieskich znów nie wykorzystał rzutu karnego. Wtedy skończyło się niedosytem, bo rzeszowianie zremisowali z zagłębiakami, ale zawodnik Stali spudłował w 42. minucie, zatem nie miał powodów, by rwać włosy z głowy.
Po sobotnim meczu boli go na pewno mocniej. Kibice Stali będą jeszcze długo gdybać i żałować szansy na pognębienie wysoko notowanego przeciwnika. Niefortunny wykonawca „jedenastki” musi po męsku zagryźć zęby i jakoś to wszystko przetrawić. Runda dopiero wystartowała.
W I połowie sporo się działo i mogło paść więcej goli. Wynik otworzył Adrian Bukowski i trzeba powiedzieć, że zrobił to z głową. Po przechwycie piłki wpadł w pole karne, pomyślał i sprytnym strzałem po ziemi w krótki róg kompletnie zaskoczył Ratona. Ten tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem, choć zdawała się być blisko niego.
Było dobrze, ale Wisła napierała i zdążyła wyrównać przed pauzą. W zamieszaniu podbramkowym uderzał Rodado, dobijał Carbo, ale gola przyznano temu pierwszemu. Sędzia sprawdzał jeszcze VAR, który potwierdził, że jest 1:1.
Już na początku drugiej odsłony krakowianie złapali się za głowy, bo najpierw rewelacyjnie interweniował Gerard Bieszczad, a potem futbolówka odbiła się od poprzeczki.
Stalowcy z czasem zwarli szyki, toczyli twardą walkę i jeszcze w regulaminowym czasie mieli okazje, aby wyjść na prowadzenie. W 83. min świetną akcję finalizował Patryk Warczak, ale bramkarz Wisły obronił. W 88. minucie rzeszowianie domagali się rzutu karnego. Dostali go kilka chwil później, gdy w polu karnym sfaulowany został Adrian Bukowski.
Po pudle Danielewicza Biała Gwiazda nie poszła na remis. Dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem piłka „poszukała” w polu karnym Satrustegula i rezerwowy gości został bohaterem meczu.
Przegrał zespół lepszy. Mam pretensje do zawodnika, który miał strzelać karnego, a oddał piłkę Krzyśkowi. Gdyby sam uderzał i nie trafił, miałbym do niego mniejsze pretensje
powiedział Marek Zub.
Nie wiadomo, o kogo chodziło trenerowi Stali. Nie potwierdził, aby był to równie doświadczony Andreja Prokić. W kuluarach stadionu pojawiało się nazwisko Sebastiena Thilla.
Stal Rzeszów - Wisła Kraków 1:2 (1:1)
Bramki: 1:0 Bukowski 28, 1:1 Rodado 43, 1:2 Satrustegul 90+5.
Stal: Bieszczad – Warczak, Kościelny, Góra, Simcak – Łysiak, Thill, Bukowski (86. Danielewicz), Kłos (62. Łyczko), Salamon (77. Diaz) – Prokić. Trener: Marek Zub.
Wisła: Raton – Jaroch (62. Szot), Uryga, Colley, Krzyżanowski (62. Satrustegul) – Duda (75. Kutwa), Carbo – Villar (75. Bregu), Goku, Alfaro (85. Sobczak) – Rodado. Trenér: Albert Rude
Sędziował: Stefański (Bydgoszcz).
Żółte kartki: Thill – Colley.
Widzów 6018.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Odmieniona Lucyna Malec bryluje na imprezie. Czas się dla niej zatrzymał! [ZDJĘCIA]
- Widzowie dopatrują się romansu w TzG! Drobne gesty zdradzają wszystko
- Ścibakówna nie wywodzi się z wyższych sfer. Tego nie wiedzieliście o żonie Englerta
- Od sutenerki i żony gangstera do celebrytki. Tak Kaźmierska pięła się na szczyt