Stal Rzeszów, Stal Stalowa Wola i Siarka Tarnobrzeg grają u siebie, mielczanie nad morzem

Biało-niebiescy mają na koncie na razie jedno i to fartowne zwycięstwo u siebie (1-0 z Pogonią Siedlce).

- Źle wchodzimy w mecz u siebie. Teraz te pierwsze 15-20 minut musi wyglądać inaczej, trzeba od razu podyktować rywalom warunki - dodaje "Łęti", który po karencji dwóch meczów wraca na trenerską ławkę.
Stal, którą od spadkowej ósemki dzielą tylko 2 punkty, musi uważać na Konrada Nowaka, najlepszego strzelca ligi (7 goli).

- Dziś już nie wyznacza się plastrów. Trzeba po prostu być blisko rywala, asekurować się - mówi Łętocha.

Inne Stale też ambitne
Trzecia w Tabeli Stal ze Stalowej Woli po porażce w Zambrowie może poprawić sobie humory, jeśli "ustrzeli" u siebie Pelikana Łowicz (13. m).

- Są nisko w tabeli, ale nazwiska w składzie budzą szacunek. Nie jesteśmy mocarzami i trzeba będzie zasuwać, aby mieć 3 punkty. Liczę, że do meczu trochę przeschnie boisko - mówi Paweł Wtorek, coach "hutników".

Od początku tygodnia poza domami są piłkarze Stali Mielec. W środę wygrali w Zambrowie, a do meczu z Concordia Elbląg przygotowują się w ośrodku niedaleko Pasłęku (18 km od Elbląga). - Granie co trzy dni to nie problem. Chcemy do Mielca wrócić z 6 punktami - zaznacza Włodzimierz Gąsior, trener Stali.

Zgasić Znicz
We wspomnianym Elblągu Siarce w meczu z Olimpią nie poszło. Teraz tarnobrzeżanie grają u siebie ze Zniczem Pruszków i muszą go "zgasić", inaczej wypadną z ósemki.

Drużyna ma problemy kadrowe (Tunkiewicz nie zagra za kartki, kontuzja Popieli), ale do treningów wracają: Michał Chrabąszcz i Bartłomiej Makowski (grał w Zniczu półtora sezonu). Centymetry tego drugiego szczególnie by się przydały, bo pruszkowianie mają kim straszyć przy stałych fragmentach gry.