Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal Stalowa Wola nie ma lekko po powrocie do drugiej ligi. Trener po pierwszym meczu chciał się... schować

Kamil Górniak
„Stalówka” nie miała łatwo, ale wygrała z Hutnikiem. Nz. w akcji Adam Imiela, który otworzył wynik meczu
„Stalówka” nie miała łatwo, ale wygrała z Hutnikiem. Nz. w akcji Adam Imiela, który otworzył wynik meczu Marcin Radzimowski
Stal Stalowa Wola po ośmiu rozegranych kolejkach na drugoligowym froncie ma na swoim koncie 8 oczek i plasuje się w dolnych rejonach tabeli.

Stalówka to beniaminek tegorocznych rozgrywek w drugiej lidze. Zielono-czarni po trzech latach przerwy wrócili na ten szczebel rozgrywek. Jednak początek sezonu nie do końca ułożył się po myśli drużyny ze Stalowej Woli.

W pierwszym meczu sezonu ekipa z Podkarpacia co prawda zremisowała w wyjazdowym spotkaniu z GKS Jastrzębie, lecz opiekun Stali Ireneusz Pietrzykowski nie miał najlepszego zdania po tym, co zaprezentowali jego podopieczni.

W pierwszej połowie zastanawiałem się, co my tu robimy. Gdybym miał jakiś dołek koło siebie, to najchętniej bym się tam schował. Praktycznie nie poznawałem zespołu. Co innego trening, a co innego mecz o punkty. To, co układaliśmy na tygodniu, tak jakby schowaliśmy do kieszeni

mówił po meczu szkoleniowiec Stali Stalowa Wola.

Potem zielono-czarnym przytrafiła się przykra wpadka w Siedlcach. Stal mimo liczebnej przewagi praktycznie przez całe spotkanie (w drugiej połowie Pogoń grała w dziewięciu), do domu wracała z bagażem dwóch goli i zerowym dorobkiem punktowym. Nieco lepiej było w Puławach, gdzie zespół ze Stalowej Woli grał z kolei w osłabieniu, ale wywalczył jedno „oczko”.

W czwartej kolejce „Stalówka” grała po raz kolejny na wyjeździe. Tym razem drużyna z Podkarpacia udała się na potyczkę z rezerwami ŁKS Łódź. To spotkanie było niezłe w wykonaniu zespołu, lecz ponownie zakończone porażką.

Każda porażka boli. Z boiska czuliśmy, że kontrolujemy ten mecz. Wynik mówi co innego. Liczą się bramki. Gdybyśmy jednak wykorzystali chociażby część z tych sytuacji, które mieliśmy, a było ich sporo, to mogłoby to się potoczyć wszystko zupełnie inaczej

mówił mediom klubowym pomocnik Stali Łukasz Soszyński.

Wreszcie przyszło jednak przełamanie. Stal po raz pierwszy zagrała przed własną publicznością i pokonała wysoko Chojniczankę 5:2. Wydawało się, że zielono-czarni pójdą za ciosem i w kolejnym boju przed własną publicznością znów sięgną po punkty. Niestety, Stal znów była stroną dominującą, stwarzała okazje, ale piłka nie chciała wpaść do bramki Stomilu Olsztyn. Rywal z kolei wyprowadził jedną kontrę i zdobył gola na wagę trzech punktów.

W kolejnej potyczce nie było już zbyt dobrze - Stal przegrała po dość słabym meczu z Kaliszu z KKS 0:1. W minioną niedzielę zielono-czarni podejmowali na własnym obiekcie Hutnika Kraków i los tym razem okazał się łaskawy dla Stalówki, która po kolejnym niezłym pojedynku triumfowała po raz drugi w sezonie. Zawodnikom Stali spadł kamień z serca.

Praktycznie w każdym meczu przeważaliśmy, lecz brakowało szczęścia. Wreszcie jednak się ono uśmiechnęło też i do nas i wygraliśmy mecz

powiedział klubowym mediom napastnik drużyny ze Stalowej Woli Lucjan Klisiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24