Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Stalówka" wreszcie wygrała u siebie. "Klątwa" przestała działać

Arkadiusz Kielar
Damian Łanucha (z prawej) i jego koledzy ze Stali Stalowa Wola wreszcie zdjęli „klątwę” z własnego stadionu.
Damian Łanucha (z prawej) i jego koledzy ze Stali Stalowa Wola wreszcie zdjęli „klątwę” z własnego stadionu. Marcin Radzimowski
Po trzech wcześniejszych porażkach stadion w Stalowej Woli został wreszcie przez gospodarzy "odczarowany". Stal wygrała na własnych śmieciach po raz pierwszy od 14 kwietnia i "klątwa" wczoraj przestała działać.

- Może dobrze, że graliśmy w niedzielę - uśmiechał się Mirosław Kalita, trener Stali. Jego zespół w trzech ostatnich meczach w minionym tygodniu wywalczył komplet punktów i nie stracił żadnego gola.

Piłkarze Pogoni przyznawali, że była mowa w ich szatni przed meczem o fatalnej passie zespołu ze Stalowej Woli na własnym boisku. I goście spodziewali się, że nasi zaczną ostrożniej, ale od pierwszych minut widać było w grze miejscowych dużo animuszu.

Sygnał ostrzegawczy rywalom dał Przemysław Żmuda, który główkował w poprzeczkę, a potem fantastycznym uderzeniem z dystansu popisał się wspomniany Łanucha i było 1-0. "Łani" przed końcem meczu zaliczył też swoje drugie trafienie, również rzadkiej urody. Jak przyznał, to były jego najładniejsze bramki w dotychczasowej przygodzie z piłką.
Pogoń może nabawić się kompleksów wobec "stalówki", bo w poprzednim sezonie stalowowolanie też ograli zespół z Siedlec, na wyjeździe 3-0 i u siebie 2-0. Co ciekawe, to właśnie z Pogonią nasz zespół wygrał na własnym stadionie wcześniej po raz ostatni, 14 kwietnia, jak więc widać, to był najodpowiedniejszy "kandydat" na przełamanie złej passy.

Przyjezdnym nie pomógł wprowadzony po przerwie były zawodnik między innymi Legii i Polonii Warszawa, Jacek Kosmalski. Niewiele wskórał też Adrian Dziubiński, syn byłego reprezentanta Polski i piłkarza Wisły Kraków, Tomasza Dziubińskiego, ani skrupulatnie pilnowany przez stalowowolskich obrońców Nigeryjczyk Paschal Ekwueme.

Jedyne, co mogło martwić po meczu z Pogonią, to kontuzja bramkarza Bartłomieja Dydy, którego w drugiej połowie musiał zmienić Paweł Zieliński. Najważniejsze jednak, że wreszcie kibice na stadionie w Stalowej Woli przeżyli chwile radości, a Stal pomaszerowała w górę tabeli.

Trener Kalita mówił przed sezonem o swoim autorskim pomyśle na zespół i chyba znalazł złoty środek na wyjściowy skład zespołu. Warto też dodać, że w trzecim kolejnym meczu z rzędu bramkę zdobył Wojciech Fabianowski, którego gdy schodził z boiska żegnały brawa.

STAL STALOWA WOLA - POGOŃ SIEDLCE 3-0 (2-0)

1-0 Łanucha (10), 2-0 Fabianowski (32), 3-0 Łanucha (85).

STAL: Dydo (56. Zieliński) - Cebula, Żmuda, Czarny, Sikorski - Kantor (86. Komada), Horajecki, Łanucha, Popielarz, Getinger (73 Kachniarz) - Fabianowski (66. Turczyn).
POGOŃ: Kozaczyński - Augustyniak, Nowak, Rodak, Steć - Wójcik (46. Kosmalski), Wasikowski, Kwiatkowski (46. Starek), Dziubiński (59. Dołubizna), Paczkowski - Ekwueme.
SĘDZIOWAŁ Marcin Muszyński (Pabianice). ŻÓŁTE KARTKI Sikorski, Kantor - Steć. WIDZÓW 500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24