Start Rzeszów w sobotę może zostać mistrzem Polski

Pewne jest na razie jedno - w ten weekend poznamy mistrza. Ekipa znad Wisłoka jest w sytuacji więcej, niż komfortowej. Nawet, jeśli przegra trzeci mecz, zostaną jej jeszcze dwie niedzielne szanse, aby dopiąć celu.
Na drodze do niego stoi ekipa ze stolicy, która półtora roku temu przerwała złotą passę rzeszowian (2004-2008). Warszawianie po meczach u siebie remisowali 1-1, ale umieli Rzeszowie wygrać dwa razy. W tym sezonie nasz Start znów wgrał fazę zasadniczą, ale jest skoncentrowany i bliski wyrównania rachunków z odwiecznym rywalem - ogrywa go w finale play-off, a w niedawnym Pucharze Polski wręcz upokorzył (59:30).

Dwa do zera

Dwa do zera

Wyniki meczów nr 1 i 2 finału play-off: Warszawa - Rzeszów 60:64 (23:14, 10:18, 12;18, 15;14) i 60:75 (11:22, 17:12, 13;16, 20:25).

- Pamiętamy, że rok temu też byliśmy blisko złota, ale oddaliśmy je i to własnej hali - mówi Jan Cyrul, kapitan Startu. - Teraz cel jest jeszcze bliżej, ale nie ma mowy o rozluźnieniu, lekceważeniu przeciwnika. Warszawa ostatnio z nami przegrywa, ale to zespół o dużych możliwościach. Wiem, że solidnie trenują i na pewno nic za darmo nie oddadzą.

Rzeszowska ekipa zagra w najsilniejszym składzie. Mecz sobotni na prośbę rywali rozpocznie się godzinę później, niż zwykle, o 19.

- Poszliśmy na rękę, chcemy być fair, niech wszystko rozstrzygnie się na boisku. Oczywiście najlepiej wygrać już w sobotę. W innym przypadku rywal mógłby uwierzyć w siebie i napsuć nam sporo krwi - dodał Cyrul. tor