Stracili dom

Drewniany budynek, w którym z poniedziałku na wtorek przebywało 5 osób - Danuta Bajda, jej troje dzieci w wieku 11, 15 i 17 lat oraz 83-letnia teściowa - stanął w płomieniach tuż po północy.
- Tyle, co się położyłam, gdy nagle usłyszałam jakby pękającą dachówkę - opowiada zrozpaczona Danuta Bajda, właścicielka domu. - Wybiegłam do sieni i w górze zobaczyłam słup ognia. Zerwałam z łóżek dzieci i teściową. Tak jak staliśmy, wybiegliśmy na podwórze. Najmłodszy, 11-letni Piotruś w samych majteczkach pobiegł do sąsiadów na górce, do Magudów. Więcej nie pamietam.
Sąsiedzi wezwali straż pożarną. Kiedy na miejsce przyjechała jednostka PSP z Jasła, na miejscu byli już strażacy ochotnicy z Błażkowej i z Brzysk.
- Upewniliśmy się, że domownicy się ewakuowali i wynosiliśmy z domu co się dało, ale było tego niewiele - mówią sąsiedzi Bajdów.
Akcja gaśnicza trwała ponad 3 godziny. Udało się zapobiec rozprzestrzenieniu ognia na sąsiednie budynki. Straty oszacowano na ponad 50 tys. zł.
- Nie pozostawimy rodziny Bajdów bez pomocy - zapewnia wójt gminy Brzyska Stanisław Bułat. - Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej już przekazał pieniądze na zakup niezbędnej odzieży. Pogorzelcy zamieszkali u sąsiadów. Dom nie nadaje się do odbudowy. Jesteśmy w stanie udostępnić zastępcze lokum w Domu Ludowym w Błażkowej. Jest tam kuchnia i wszystkie media. Można wstawić łóżka i stworzyć namiastkę domu. Najważniejsze, że wszyscy żyją, nikt z domowników nie ucierpiał. Bo przecież mogło dojść do tragedii.