Strażacy z Przemyśla: mamy plagę pożarów

Wypalanie roślinności to wiosenna plaga, która w tym roku przybrała na sile. Od 10 marca do 3 kwietnia br. odnotowano 123 zdarzenia. Strażacy najczęściej interweniowali w gminach: Bircza, Żurawica, Medyka i Fredropol. Na terenie tej ostatniej wybuchł jeden z największych pożarów.

- Ogień podsycany wiatrem zagrażał pobliskiemu kompleksowi leśnemu - mówi młodszy brygadier Daniel Dryniak z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu. - Ostatecznie, dzięki poświęceniu strażaków: zawodowców i ochotników, żywioł poskromiono, chociaż spłonęła część składowanego w okolicy drewna.

Aż 35 ratowników uczestniczyło w niedzielnej akcji na ulicy Obozowej w Przemyślu.

- Pożar był trudny do opanowania - przyznaje mł. bryg. Dryniak. - Od nieużytków zajęły się zarośla. Istniało niebezpieczeństwo rozprzestrzenienia się ognia na ogródki działkowe i altany.

Wiosną, kiedy pożary suchej roślinności są nagminne, dziennie ich gaszenie kosztuje kilkaset tysięcy złotych.

- Apele o zaprzestanie procederu nie przynoszą oczekiwanego skutku - dodaje Dryniak. - Biorą w nim udział nie tylko rolnicy, ale coraz częściej także znudzona młodzież, dzieci.

Zakaz wypalania roślinności na łąkach, pastwiskach, nieużytkach, rowach zagrożony jest mandatem do 500 złotych, a nawet karą więzienia od 1 roku do 10 lat. Tyle prawo.

W praktyce sprawcy niemal zawsze pozostają bezkarni. Nie biorą pod uwagę szkód, jakie wyrządzają, przyczyniają się do degradacji środowiska. W ogniu giną owady, ptaki, zwierzęta. Według specjalistów, wysoka temperatura wyjaławia ziemię, niszczy warstwę próchnicy.

Potrzeba roku, aby doszło do odtworzenia stanu gleby sprzed pożaru. Dymy zawierają węglowodory aromatyczne mające właściwości rakotwórcze.