Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci rozpoczynają rok akademicki. Czego nauczyła ich pandemia?

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Piotr Smolinski
Niektórzy narzekają, że tracą swoją młodość, bo studiowanie w czasach pandemii ma się nijak do wyobrażeń o studiach. Inni twierdzą, że dobrze wykorzystali ten czas: pracowali, rozwijali swoje hobby, i nie chcą wracać do codziennego biegania na uczelnię. Jedni i drudzy rozpoczynają właśnie rok akademicki

Dla wielu z nas studia to najfajniejszy okres w życiu. Już dorośli, ale jeszcze bez obowiązków związanych chociażby z pracą zawodową czy wychowaniem dzieci, mogliśmy się uczyć, rozwijać, korzystać z zasobów uniwersyteckich bibliotek, ale przy okazji troszeczkę poszaleć. Bo któż z nas nie odwiedzał studenckich klubów, nie był na studenckiej imprezie, nie wyjechał w góry czy nad morze z kolegami i koleżankami z roku. Tyle że pandemia wiele zmieniła.

Większość uczelni jeszcze przed wakacjami ogłosiło, że nauka w nowym roku akademickim będzie się odbywała w trybie stacjonarnym. Wtedy jednak liczba zakażeń koronawirusem malała, dziennie przybywało kilkadziesiąt nowych przypadków COVID-19. Dzisiaj nikt nie ma już wątpliwości, że czeka nas czwarta fala pandemii, ona właściwie już trwa. Dlatego wiele uczelni wraca do nauczania stacjonarnego, a jeszcze częściej wprowadza naukę hybrydową.

Szymon, II rok, psychologia: „Rozpocząłem studia w czasie pandemii. Pierwsze spotkanie, inauguracyjne, mieliśmy na uczelni. Poznałem wtedy rektora i niektórych wykładowców, widziałem ludzi z roku. Potem zaczęły się zajęcia stacjonarne. Zorganizowaliśmy spotkanie integracyjne, niektórzy na nie przyszli, nie wszyscy. W lutym wyjechaliśmy w ponad dwadzieścia osób do Wisły, w mojej grupie jest nas ponad trzydziestka. Potem spotkaliśmy się jeszcze kilka razy na tak zwanym mieście, ale uczelnia nie ułatwia nam takich spotkań, nic nie organizuje. Chociaż zajęcia są bardzo ciekawe, wykładowcy się starają, ale to nie to samo, co studiowanie stacjonarne. Wszyscy mi mówili, że studia to najfajniejszy okres w życiu. Nie czuję tego. Lepiej było w liceum. Brakuje mi kontaktu z ludźmi, wspólnego wychodzenia, choćby do biblioteki, wspólnych imprez, rozmów - wszystkiego. Mam wrażenie, że umyka mi młodość, że tracę coś, co już nigdy się nie powtórzy. Przez ten rok czułem się jak w więzieniu: komputer, telewizor, komórka. W pewnym momencie nie miałem już nawet ochoty wychodzić na zewnątrz. Jedyny plus studiowania zdalnego to to, że nauczyłem się gotować. Tylko tyle. W tym roku większość zajęć na naszej uczelni też będzie prowadzona zdalnie, przynajmniej w semestrze zimowym. Może w letnim będzie inaczej, nie wiadomo. Więc nie, nie cieszę się z powrotu na uczelnię. Chciałbym studiować tak, jak moi rodzice, normalnie”.

Bo chyba najgorzej mieli właśnie studenci pierwszego i drugiego roku. Ci pierwsi często nie dostali nawet szansy osobistego poznania kolegów i koleżanek z roku. Ci drudzy spotkali się z nimi dosłownie na chwilę, po czym zostali zamknięci w swoich domach.

- Grozi nam generacja studentów, którzy nie wyobrażają sobie uniwersytetu inaczej niż przez komputer - stwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową prof. Aleksander Nalaskowski z UMK w Toruniu, pedagog. I tłumaczył, że „studia bardziej niż jakakolwiek szkoła są środowiskiem kulturotwórczym”. Towarzyszy im swoista otoczka: kluby studenckie właśnie, kultura studencka, imprezy, choćby juwenalia czy otrzęsiny. To czas, kiedy spora część młodych ludzi opuszcza swoje rodzinne domy i próbuje się usamodzielnić, żyć na własną rękę. Muszą, jak zauważa prof. Nalaskowski, stać się odpowiedzialni, a tego w ostatnim czasie zostali pozbawieni. Podobnie jak dostępu do bibliotek, bo przecież cały księgozbiór nie jest zdigitalizowany.

- Jest także coś takiego jak kult biblioteki. Konstytucyjnym elementem każdego uniwersytetu jest Biblioteka Główna. Jak można studiować nie wiedząc, gdzie jest biblioteka, jak wygląda, jaka jest w niej atmosfera, jak się wypożycza książki? To dla mnie niepojęte - mówił w rozmowie z PAP prof. Nalaskowski.

Jakub, II rok studiów magisterskich, zarządzanie Big Data: „Początkowo byłem negatywnie nastawiony do nauki zdalnej, nie sądziłem, że można się w ten sposób czegoś efektywnie nauczyć. Po kilkunastu miesiącach nieco zmieniłem swój stosunek do takiej formy nauki, jednak nadal mam kilka zastrzeżeń. Na pewno poziom nauki zdalnej zależy w ogromnej części od samych wykładowców oraz uczelni. Wykładowcy mają najtrudniejsze zadanie, ponieważ zajęcia, które często były atrakcyjne w sali, nagle mogą okazać się zwyczajnie nudne lub tylko przeciętne. Nie każdy potrafi równie ciekawie przemawiać do komputera, co do studentów w sali wykładowej czy auli na uniwersytecie. Zajęcia online pozbawiają nas - studentów, ale przede wszystkim wykładowców, aury, jaką tworzy kampus uniwersytecki. Osobiście była to rzecz, której obok braku interakcji z innymi studentami podczas zajęć i po nich najbardziej mi brakowało. Studia, które zawitały do domu, do mojego komputera, przestały w pewnym momencie sprawiać wrażenie, że są czymś namacalnym.

Z czasem to odczucie stawało się coraz mniejsze, ponieważ zdążyłem się do takiej formy nauki przyzwyczaić, co pozwoliło mi dostrzec korzyści z niej płynące, np. brak dojazdów na uczelnię lub zdigitalizowanie materiałów używanych przez wykładowców. Ułatwiony został też dostęp do książek i podręczników, które wcześniej dostępne były w bibliotece uniwersyteckiej, czasami w niewielkiej ilości egzemplarzy. Jednym z minusów nauki zdalnej jest, moim zdaniem, obniżenie poziomu trudności testów i egzaminów. Mam wrażenie, że przed ostatni rok nie nauczyłem się tak dużo i tak dokładnie jak mógłbym, gdyby studia były stacjonarne”.

Prof. Jacek Wódz, socjolog, kiedyś wykładowca na Uniwersytecie Śląskim, obecnie Akademia WSB w Dąbrowie Górniczej, przyznaje: ten ostatni rok, a właściwie półtora roku, to było inne studiowanie.

- To, co stracili studenci, to kontakt z wykładowcą, a on jest największą siłą wszystkich uniwersytetów. Te najlepsze na świecie stawiają właśnie na bezpośrednią pracę z wykładowcami. Ale wie pani, nic nie jest czarno-białe, być może ta sytuacja zmusiła ambitnych studentów do większej pracy własnej. Być może mieli większą motywację, aby sięgać chociażby po książki, uczyć się samemu - mówi nasz rozmówca. I dodaje, że bardzo ważna jest w tym momencie odpowiedź na pytanie: po co ktoś poszedł na studia? Bo tak chcieli rodzice? Bo wypadało? Czy może dlatego, że chciał się rozwijać, czegoś nauczyć? Ci ostatni, zdaniem profesora, postarali się wyjść z tej sytuacji obronną ręką.

- Na pewno studenci stracili więź ze swoimi rówieśnikami. Kluby studenckie, imprezy, ale i biblioteka to nierozerwalne rzeczy związane ze studiami, prawda? To pokolenie nie będzie miało wsparcia w przeżyciach pokoleniowych. Przecież potem, w dorosłym życiu zawsze mogło się liczyć na kolegów ze studiów, w czasie ich trwania poznawali się przyszli małżonkowie, zawiązywały się przyjaźnie, pewnie teraz będzie o to trudniej - zauważa prof. Wódz.

Wojtek, III rok, prawo: „Przyjechałem na studia do dużego miasta z małej miejscowości. Wynajmowałem mieszkanie z trzema chłopakami. Korzystałem głównie z pomocy rodziców, ale dorabiałem sobie korepetycjami. Coraz lepiej się czułem w nowym środowisku. Wykładowcy są w porządku, ludzie z roku tak samo, chociaż nauki jest sporo, mieliśmy czas, żeby gdzieś wspólnie wyskoczyć. To nie jest tak, że zachłysnąłem się wolnością, tyle że poznałem trochę innego życia. Kiedy przyszła pandemia, wróciłem do domu. Nie było sensu płacić za wynajem, skoro uczyliśmy się zdalnie. Niby fajnie, bo wiadomo - wróciłem na gotowe. O nic, albo prawie o nic, nie musiałem się martwić: mama podstawiła obiad pod nos, zrobiła pranie. Podobało mi się przez tydzień, potem zaczęło mi brakować tamtego życia. Tego, że sam decydowałem o tym, co robię w tym momencie. Kontakt z ludźmi z roku jest mniejszy, gadamy czasami przez telefon albo w mediach społecznościowych, ale to nie to samo. Kiedy mieszka się wspólnie, ma się wspólne problemy, wspólne sprawy. Poza tym, swoją przyszłość wiążę jednak z miastem. Chcę zostać adwokatem, tu, gdzie mieszkam, nie miałbym chyba klientów. W mojej miejscowości nie ma zbyt wielu zawodowych perspektyw, najdelikatniej mówiąc. Wydawało mi się, że jestem na dobrej drodze, że się uda. Kiedy wróciłem do domu, zacząłem studiować zdalnie, mój entuzjazm jakoś osłabł. W tym roku wracamy na uczelnie, bardzo się cieszę i mam nadzieję, że nauka stacjonarna potrwa jak najdłużej. Wracam też do starego, wynajmowanego mieszkania. Udało nam się je zaklepać, więc spotykamy się na starych śmiechach starą ekipą. Będzie dobrze, tego się wszyscy trzymamy”.

Okres studiów bywa dla młodych ludzi początkiem czegoś zupełnie nowego. Zaczynają żyć trochę na własny rachunek. Większość korzysta jeszcze z pomocy rodziców - trudno pogodzić studia dzienne i pracę na pełny czy nawet pół etatu, ale jednak próbują sobie gdzieś dorobić. Sprawdzają się, szukają pomysłu na siebie.

- To prawda, że jedna ze stałych ścieżek wchodzenia w dorosłość, czy raczej częściową lub całkowitą samodzielność, została zerwana. Ale znam osoby, które, mieszkając w miejscowości, w której podjęły studia, i tak wyprowadzały się od rodziców i wynajmowały pokój. Sam tak zrobiłem w wieku 24 lat. Niektórzy po prostu bardziej niż inni chcą żyć samodzielnie. Co zmieniła pandemia? Myślę, że ci, którzy chcą tej samodzielności, chcieli jej jeszcze bardziej i do niej dążyli, ci, którzy jej nie chcą, zostali w domach rodzinnych - mówi dr Jarosław Flis, socjolog, wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim. I opowiada, że słyszał o studentach, którzy skrzyknęli się i za pieniądze, które dostawali od rodziców na utrzymanie w czasie studiów, wynajęli mieszkanie gdzieś na Wyspach Kanaryjskich. Potem przenieśli się w inne miejsce. I tak uczyli się zdalnie, więc nie miało znaczenia, gdzie otwierają komputer, a jeździli do tych państw, w których utrzymanie jest tańsze niż w Polsce. Można? Można! Ale oczywiście, nie wszyscy mieli taką możliwość. Bo rodzice, którzy finansują dziecku studia zawsze mogli uznać, że nie ma sensu wydawać niepotrzebnie pieniędzy na mieszkanie lub akademik, skoro syn czy córka może się uczyć we własnym pokoju.

- Z drugiej strony, wyjazd na studia to zerwanie więzi z korzeniami. Tym razem można było dłużej pobyć chociażby z kolegami z liceum, więc są i plusy tej sytuacji. Ale na pewno studiowanie zdalne nie służy budowaniu więzi tak między studentami, jak i między studentami i wykładowcami - zauważa dr Flis. I nie ukrywa, że cieszy się, bo od października wraca do sal wykładowych, w których zobaczy studentów.

Ola, I rok studiów magisterskich, stosunki międzynarodowe: „Nie uważam, żebym coś straciła przez naukę zdalną. Wręcz przeciwnie, dzięki przejściu na nauczanie online byłam w stanie połączyć studia z pracą, z którą wiążę bliższą lub dalszą przyszłość. Z drugiej jednak strony uważam, że pandemia COVID-19 obnażyła słabość polskich, publicznych uczelni. Pierwsze miesiące można uznać za stracone, pracownicy uczelni nie potrafili odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a przez to tracili studenci. Wymagania w stosunku do studentów miały się nijak do jakości przekazywanej wiedzy. A zdarzało się, że wymagano od nas więcej, niż wtedy, kiedy siedzieliśmy w salach uczelnianych. Jednak pandemia pokazała, że wszystkie zajęcia da się przeprowadzić zdalnie i zależy to wyłącznie od woli wykładowcy oraz uczelni. Moim zdaniem studenci byli w stanie bardzo szybko dostosować się do nowej rzeczywistości. Część dużo łatwiej zaczęła łączyć studia dzienne z pracą, co wcześniej było niemożliwe, inni byli w stanie poświęcić więcej czasu na swoje hobby, a jeszcze inni zaczęli robić nowe rzeczy, na które wcześniej nie mieli czasu. Nie mogę całkowicie zgodzić się ze stwierdzeniem, że podczas pandemii zamarły kontakty międzystudenckie. Ludzie cały czas się spotykali, w mniejszym gronie oczywiście, ale jednak. Nawet podczas głębokiego lockdownu rozmawiało się godzinami przez kamerki, grało w gry. Bardzo dziwią mnie decyzje władz niektórych uczelni o całkowitym powrocie do nauki stacjonarnej. To tak, jakby półtora roku nauki zdalnej i pandemia niczego ich nie nauczyły. Dla wielu studentów pandemia i nauka zdalna stworzyły możliwość powrotu do domów rodzinnych, zakończenia umów wynajmu, zaoszczędzenia czasu i pieniędzy na dojazdy”.

Maria Rotkiel, psycholog, nie dziwi się takim opiniom. Jej zdaniem studenci, ludzie z jednej strony młodzi, ale już dojrzalsi niż chociażby licealiści, są doskonałym przykładem na to, że każdą sytuację, nawet kryzysową, można wykorzystywać.

- To był czas trudny, ale on dawał okazje do zmian, uczenia się nowych rzeczy, do rozwoju - zauważa Maria Rotkiel. - Studenci, to osoby inteligentne, elastyczne, otwarte. Oni nie mają jeszcze skostniałych nawyków, a tacy ludzie lepiej odnajdują się w sytuacjach kryzysowych i łatwiej sobie z nimi radzą. Pewnie kiedyś badania pokażą, która grupa wiekowa najlepiej poradziła sobie w pandemii, ale wcale nie zdziwiłabym się, gdyby to byli ludzie między 20 a 30 rokiem życia - dodaje psycholog.

I przyznaje, oczywiście, relacje społeczne ucierpiały, ale studentom łatwiej je było utrzymywać niż wspomnianym już wyżej licealistom. Mieli więcej swobody, nierzadko pracowali, wynajmowali mieszkania - nie musieli o godz. 22.00 meldować się w domu.

Barbara, I rok studiów magisterskich, Nowe Media: „Dosłownie niczego mi nie brakowało. Dzięki temu, że uczyłam się stacjonarnie, mogłam na spokojnie połączyć pracę zawodową z nauką na uczelni. Bo jednak, niestety, polski dyplom nie jest znaczącym punktem w CV, jeśli nie ma się doświadczenia zawodowego. Teraz rezygnuję z dziennych studiów magisterskich ze względu na to właśnie, że nie jestem w stanie połączyć ich z pracą zawodową, a pracuję już w branży, w której chcę się rozwijać. Ten rok nauczył mnie tego, że tak naprawdę wszystkie zajęcia da się poprowadzić online, tylko zależy to od woli wykładowcy i uczelni. Przykładowo na akademii Leona Koźmińskiego i Collegium Civitas niektóre kierunki będą prowadzone zdalnie. Moim zdaniem nie ma sensu wiązanie się z polskimi publicznymi uczelniami, które nie potrafią się rozwijać tylko stoją w miejscu.”

Jakub podsumowując: „Rok pandemii nauczył mnie pracy i nauki zdalnej, która wcześniej była nie do pomyślenia. Zawsze przy realizacji wspólnego projektu na uczelni oczywistym było spotkanie się w grupie, np. w bibliotece, by sprawnie wszystko wspólnie zrobić lub ustalić. Naukę w nadchodzącym roku akademickim wyobrażam sobie w formie hybrydowej. Najefektywniejszym sposobem byłoby organizowanie wykładów online oraz stacjonarnych ćwiczeń i laboratoriów. Taka organizacja roku pozwoliłaby na łatwiejsze połączenie nauki z pracą, która w zdecydowanej części jest w pełni zdalna. W przyszłości chciałbym dalej realizować swoje ambicje naukowe i kontynuować studia tak, jak planowałem to przed pandemią. Chciałbym jednak położyć większy nacisk na doskonalenie swoich umiejętności programowania, ponieważ uważam, że pandemia znacznie przyspieszyła proces cyfryzacji wielu zawodów oraz naszego życia codziennego”.

Ola na koniec: „Jeśli miałabym napisać o moich oczekiwaniach, co do nadchodzącego roku akademickiego, to chciałabym, aby władze publicznych uczelni wyciągnęły naukę z pandemii i nauczania online, żeby zajęcia były prowadzone hybrydowo, żeby korzystano z internetowych zasobów. W czasie pandemii dużo więcej zaczęło się mówić o samotności, o depresji, o tym, jak sobie z nią radzić. Chciałabym, żeby ta wrażliwości cały czas z nami pozostała, żeby była obecna w naszych relacjach z rówieśnikami, wykładowcami czy z kolegami z pracy. W przyszłości, tej bliższej, będę chciała połączyć stacjonarne studia dzienne z pracą, która mnie interesuje i w której chcę się rozwijać. Później zobaczymy”.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Studenci rozpoczynają rok akademicki. Czego nauczyła ich pandemia? - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24