Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwia Kapusta: wykorzystać swoje pięć minut

Miłosz Bieniaszewski
Sylwia Kapusta-Szydłak podczas Giro di Italia.
Sylwia Kapusta-Szydłak podczas Giro di Italia. Archiwum Sylwii Kapusty-Szydłak / Davide Ronconi
Rozmowa z SYLWIĄ KAPUSTĄ-SZYDŁAK, reprezentantką Polski w kolarstwie szosowym i wychowanką Resovii.

- Ma pani za sobą najlepszy sezon w karierze?

- Ja tak uważam, ale i całe środowisko kolarskie, więc był to zdecydowanie mój najlepszy sezon.

- Ósme miejsce w Giro di Italia było taką wisienką na torcie, ukoronowaniem udanego roku?

- (śmiech) Tak to faktycznie wygląda. To był priorytet na tamten sezon i najlepsza forma miała przyjść właśnie na Giro. Później udało mi się jeszcze pojechać Giro di Toskana, które ukończyłam na czwartym miejscu.

- To ósme miejsce było zaskoczeniem?

- Wszyscy byli zaskoczeni tym wynikiem. Osobiście nie nastawiałam się na jakieś konkretne miejsce w generalce, a na poszczególne etapy. Wyścig tak się jednak ułożył, że na koniec znalazłam się w pierwszej dziesiątce.

- Taki sukces daje dodatkową energię do dalszej pracy?

- Mi akurat dodatkowe bodźce nie są potrzebne, bo robię to co kocham. Kiedyś pewnie przyjdzie taki moment, że będę w 100 procentach usatysfakcjonowana. Na razie jeszcze nie nadszedł (śmiech).
- Dla kibiców to na pewno dobra wiadomość, bo najgorzej, jak zawodnik poczuje, że już wszystko osiągnął...

- Dokładnie tak. Dlatego po każdym wyścigu mam mały niedosyt. Dużo analizuję, czy można było zrobić coś lepiej. Cały czas wierzę, że najlepsze jest dopiero przede mną.

- Większość czasu spędziła pani zagranicą. Rozłąka z rodziną nie doskwierała?

- Cały czas byłam w kontakcie z rodziną i znajomymi, ale oczywiście to nie to samo, co kontakt bezpośredni. Wiedziałam jednak na co się piszę wyjeżdżając zagranicę. Chcąc się rozwijać musiałam podjąć taki krok i trzeba było iść na pewne kompromisy. Każdy sportowiec musi wykorzystać swoje pięć minut, bo później może żałować całe życie.

- W poprzednim sezonie jeździła pani we włoskiej grupie. W nowym będzie pani jeździła dla nowej grupy...

- Teraz będę jeździła w grupie norweskiej Hitec, gdzie liderką jest Emma Johansson, druga zawodniczka w rankingu światowym. Grupa ta dysponuje dużo większym budżetem oraz zapleczem, a to oznacza kolejny krok do przodu. Grupa zapewni mi lepsze warunki do rozwoju, a także będę miała od kogo się uczyć.
- Zawodowe kolarstwo to ciągłe wyjazdy. Nie jest to łatwy kawałek chleba?

- Staram się czerpać przyjemność ze wszystkiego, co robię. Zarówno podczas ścigania, kiedy jest adrenalina, jak i podczas podróży, gdy staram się wyciszyć i zrelaksować. Takie rzeczy jak zwiedzanie nie wchodzą jednak w grę, bo nie ma na to czasu. Dopiero po sezonie z rodziną jest taka możliwość.

- W tym roku udało się wybrać na wakacje?

- Mąż zrobił mi bardzo miłą niespodziankę i na październik zarezerwował bilety do Hiszpanii. Miałam więc tygodniowy urlop nad morzem.

- Jak pani wspomniała liderką nowej grupy jest Szwedka. Łatwiej jest pracować na czyjś sukces, czy samemu być czołową postacią?

- Wiadomo, że gdy ja podnoszę ręce do góry to jest to jeszcze przyjemniejsze, ale praca na lidera jest wpisana w ten sport. Jeśli liderka wygrywa, to i praca dla niej daje przyjemność.

- W Polsce obecnie nie ma zawodowej grupy kobiecej. Jest szansa, że taka powstanie?

- Doszły mnie słuchy, że w przyszłym roku może powstać taka grupa, aczkolwiek dopóki nie powstanie to nie ma o czym mówić. Od mówienia do zrobienia jest daleka droga.

<- Początek przygotowań do nowego sezonu zaczął się dla pani bardzo pechowo...

- W trakcie treningu kierowca stracił panowanie nad autem i mnie poturbował. Mam rękę w gipsie i najpewniej potłuczone żebra.

- Jak to wpłynie na dalsze przygotowania?

- Trenuję tylko w domu. Wszystko zależy od tego, kiedy będę musiała zacząć starty. Chciałabym wystartować jak najpóźniej, aby wydłużyć okres przygotowawczy. Wszystko zależy jednak od grupy.
- Przed panią sezon olimpijski. Jakie nadzieje wiąże pani z występem w Londynie?

- Pod koniec listopada w Pruszkowie odbyły się konsultacje dla wąskiej kadry kandydatów na igrzyska olimpijskie. Z kolarstwa szosowego byłam ja i jeszcze dwie dziewczyny. Po rozmowach z prezesem i nowym trenerem kadry panem Markiem Leśniewskim jestem bardzo zadowolona. Zostałam objęta szkoleniem specjalnym przygotowań do Londynu. Związek wyraził wielką chęć pomocy.

- Jakie cele na przyszły sezon?

- Na pewno najważniejsze będą właśnie igrzyska olimpijskie. Z grupą natomiast ważne będą wyścigi Pucharu Świata. W przyszłym roku Giro di Italia jest w lipcu i nie wiem, czy pogodzę przygotowania do tego wyścigu z olimpiadą. Na pewno wystartuję, ale pewnie bez jakiś większych planów.

- Rozumiem, że marzeniem jest medal olimpijski?

- Mówiąc ściślej, nawet złoto (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24