Tadeusz Ferenc: ekstraklasa sama się nie zrobi

- Roman Ludwiczuk, prezes PZKosza, zaprasza Rzeszów do koszykarskiej ekstraklasy. Czy ten projekt ma szansę na realizacje?

- Rozmawiałem z panem Ludwiczukiem i jego propozycja bardzo mi się podoba. Chciałbym, żeby Rzeszów miał męska drużynę koszykówki w najwyższej lidze. Ale wszystko zależy od pieniędzy, a konkretnie od sponsorów.

- Miasto nie mogłoby być jednym z nich?

- Miasto łoży na sport 8 milionów złotych rocznie. Musimy myśleć o wszystkich dyscyplinach. Każdy klub szuka u nas pieniędzy, ale to są podatki wszystkich mieszkańców, musimy nimi rozporządzać rozsądnie. Nie możemy faworyzować jednych, a innych pomijać.

- Trudno sobie wyobrazić, by "dziką kartę" w PLK wykupiła ledwo wiążąca koniec z końcem Resovia. To kwota bliska dwóm i pół miliona złotych.

- Resovia to bardzo przyjazna nazwa, cieszyłbym się, gdyby zespół o takiej nazwie grał w elicie. Ale jest też opcja z powołaniem sportowej spółki akcyjnej. Nazwa byłaby może inna, ale taki pomysł tez jest do przyjęcia

- Ktoś musiałby jednak zając urzeczywistnieniem tego pomysłu. Pytanie, kto?

- Jest pan Pawłowski, który pomaga Resovii. Być może pojawią się inni. Pewne jest jedno, samo nic się nie zrobi. Musi być zespół ludzi, którzy za tym pochodzą. Ja chętnie pomogę, ale mogę jedynie spajać całość działań.
- A czy przypadkiem wszystko nie skończy się na jednej rozmowie z prezesem PZKosza?

- Na pewno nie. Z panem senatorem (prezes PZKosz jest senatorem PO - przyp. red), spotykamy się często. Nasza ostatnia rozmowa na pewno nie był ostatnią. O koszykarskiej ekstraklasie w Rzeszowie będziemy jeszcze mówić, być może bardziej konkretnie..