Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten wypadek wyglądał jak egzekucja. Trzy lata więzienia za śmierć

Ewa Gorczyca
Sądu nie przekonała linia obrony kierowcy, który tłumaczył się, że coś musiało "zakłócić mu widoczność”
Sądu nie przekonała linia obrony kierowcy, który tłumaczył się, że coś musiało "zakłócić mu widoczność” Tomasz Jefimow
Trzy lata więzienia i utrata prawa jazdy na 6 lat - to kara dla Sławomira T, który na przejściu dla pieszych w centrum Rymanowa wjechał w matkę i córkę. Obie kobiety zginęły.

Wyrok zapadł dziś w Sądzie Rejonowym w Krośnie.

Proces w sprawie śmiertelnego wypadku w Rymanowie, który wydarzył się w kwietniu ub. roku był nietypowy. To dlatego, że sąd - co zdarza się bardzo rzadko - dysponował niepodważalnym dowodem w postaci nagrania z monitoringu. Wypadek na krajowej 28 zarejestrowała kamera zainstalowana na rynku w Rymanowie.

Dlatego, choć nikt z przechodniów nie zauważył samego momentu, gdy kierowane przez Sławomira T. audi 80 wjechało w piesze, sąd nie miał problemów z odtworzeniem szczegółów zdarzenia. Podważyło ono tłumaczenie kierowcy, który tuż po wypadku utrzymywał, że kobiety wbiegły nagle na jezdnię i to poza przejściem dla pieszych.

- Piesze w żaden sposób nie przyczyniły się do wypadku - podkreślał w uzasadnieniu sędzia Paweł Gonet. - Stoją chwilę przez przejściem, upewniają się, że nic nie nadjeżdża i dopiero wtedy wchodzą na pasy. Idą powoli. W dużym zbliżeniu widać ich spokojne twarze. Są pewne, że uda się im przejść w bezpieczny sposób.
Od chodnika po drugiej stronie ulicy dzieli je dosłownie krok, gdy wpada w nie samochód. Kierowca nie hamuje.

- Oglądając ten zapis ma się wrażenie, jakby to była egzekucja na przejściu dla pieszych - mówił sędzia.

Gdy 46-letnia Grażyna Z. i jej 23-letnia córka Iwona wchodziły na pasy, od nadjeżdżającego ul. Sanocką audi dzieliło je aż 130 metrów. Kierowca miał na liczniku 76 km. Prawie dwa razy więcej niż dopuszczalna prędkość w tym miejscu (40 km na godz.).

- Ale nawet gdyby jechał pan "setką" to, jak wyliczył biegły, miał pan dość czasu na zatrzymanie się przed przejściem - mówił sędzia do oskarżonego. - Ale pan nie zareagował. Nie wiem, co robił pan w tym samochodzie. Ale na pewno nie patrzył na drogę.

To właśnie okoliczności zdarzenia i zachowanie kierowcy wpłynęły na to, że kara została orzeczona bez warunkowego zawieszenia. Sędzia zaznaczał, że ustawodawca określił sytuacje, w których kierowca jest zobowiązany do szczególnej ostrożności, tak, by móc zareagować na stan zagrożenia. Jedną z nich jest przechodzenie pieszego przez jezdnię.

Sądu nie przekonała linia obrony kierowcy, który tłumaczył się, że coś musiało "zakłócić mu widoczność" (do wypadku doszło przed godz. 22).

- Pan znał tę trasę, to skrzyżowanie - mówił sędzia do oskarżonego. - To nie była droga przez głuszę, ale centrum miasteczka. Mógł pan przewidzieć, że ktoś może się pojawić na przejściu. Miał pan obowiązek obserwować drogę. Ale pan to zbagatelizował. To dla mnie kompletnie niezrozumiałe.

Sąd nie uwzględnił prośby oskarżonego, który w ostatnim słowie prosił o wyrok w zawieszeniu, który dawałby mu możliwość pracy i ewentualnego zadośćuczynienie synom ofiary, oraz wysoką grzywnę.

Skazał Sławomira T. na 3 lata bezwzględnego pozbawienia wolności, uznając, że naruszenie zasad ruchu drogowego było umyślne.

Jak argumentował sędzia, kara ma nie tylko nauczyć poszanowania przepisów. - Chodzi także o to, by w społeczeństwie rodziła odczucie, że jest adekwatna do tego, co się stało. Kara w zawieszeniu, nie byłaby w społecznym odczuciu sprawiedliwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24