Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

The Australian Pink Floyd Show w Rzeszowie. To był niesamowity wieczór!

Anna Janik
fot. Krzysztof Łokaj
Prawie trzy godziny solidnego, rockowego grania, do tego trójwymiarowe animacje, lasery i dmuchane postaci - wszystko to zafundowali rzeszowianom australijscy naśladowcy Pink Floyd.
Australian Pink Floyd Show w RzeszowieAustralian Pink Floyd Show w Rzeszowie

Australian Pink Floyd Show w Rzeszowie

Na koncert jednego z najsłynniejszych tribute bandów na świecie przyjechali fani z całego regionu. Frekwencja niewiele różniła się od ostatniego dużego wydarzenia w hali na Podpromiu, czyli koncertu Jean-Michel Jarre'a.

Obserwując podekscytowanych widzów, wymieniających swoje ulubione utwory i albumy miało się wrażenie, że do Rzeszowa przyjechali sami Floydzi! Zwłaszcza, że na widowni nie brakowało osób, pamiętających czasy słynnych Brytyjczyków.

Najliczniejszą grupą byli jednak ludzie młodzi, w tym nastolatki.

- Na tym właśnie polega magia tego zespołu. Muzyka i słowa są tak uniwersalne, że trafiają i do młodego i starszego pokolenia - mówił tuż przed koncertem Filip Brudny z Jasła.

- Jestem ciekaw, jak bardzo TAPFS zbliżą się do oryginału i czy będą potrzebowali tych wszystkich efektów specjalnych, żeby zjednać sobie publiczność. Floydzi nie potrzebowali.

To, że Kangurom nie będzie trudno podbić serca rzeszowian było widać już po pierwszych utworach. Zaczęli słynnym "Shine on", przy którym wokaliście wtórował świetny, trzyosobowy kobiecy chórek. Gromkie brawa posypały się już po kilku pierwszych taktach.

Równie żywiołowo publiczność reagowała na kolejne wielkie numery, w tym "Welcome to the machine", "Coming back to life" i “Sorrow". Każdy dźwięk, jaki dochodził ze sceny brzmiał niemal identycznie, jak oryginał. Wystarczyło zamknąć oczy, by przenieść się w lata 70., co zresztą wielu robiło.
Jak na filmie 3D

Pierwszą część występu, po której nastąpiło 20 min. przerwy muzycy zakończyli utworem "Dogs". W drugiej do wrażeń muzycznych dołożyli jeszcze wizualne. Trójwymiarowe animacje na okrągłym ekranie projekcyjnym oglądało się w okularach 3D.

Największe wrażenie robiły lecące w publiczność zegarki podczas utworu "Time" i spadające na głowy pieniądze w trakcie "Money". Zaskakiwały też ogromne dmuchane postacie, w tym potężny, różowy kangur-symbol TAPFS oraz znienawidzony nauczyciel z "Another brick in the wall". Z widzami zespół pożegnał się kultowym "Comfortably numb", dokładając jeszcze "Run like hell" na bis.

- Naprawdę jestem pod wrażeniem całości. Wybrali najważniejsze utwory Pink Floyd i wszystkie zagrali świetnie - opisywał wrażenia po koncercie Mateusz Kubas z Sędziszowa Młp.

- Najbardziej podobało mi się "Learning to fly" i "What do you want from me" z powalającą solówką blond divy z chórku - dodawał z uśmiechem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24