To był bardzo dobry rok dla Pectusa

- Kiedy widzieliśmy się przed ubiegłorocznymi świętami, "Barcelona" była już hitem, ale album "Siła Braci" był jeszcze na ukończeniu. Teraz płyta ma status złotej, czyli spodobała się. Pracujecie już na nowy sukces?

- Tuż przed świętami ukończyliśmy płytę, która jest częścią akcji charytatywnej "Kalendarz Dżentelmeni". Olivier Janiak poprosił mnie o skomponowanie muzyki. Zaśpiewali tak popularni aktorzy, jak Agnieszka Grochowska, Robert Więckiewicz, Kinga Preis, Paweł Małaszyński, Danuta Stenka, Małgorzata Kożuchowska, Tomasz Karolak, Piotr Adamczyk i wielu innych. Album wraz z kalendarzem można dostać w sieci Rossmann, Empik, CCC i stacji Orlen. Pieniądze ze sprzedaży zasilą fundację, której celem jest pomoc biednym dzieciom.

- Jak ogarnąłeś tyle gwiazd i charakterów?

- Nie ukrywam, że było bardzo ciężko, natomiast cieszę się z jednej rzeczy - że wszyscy aktorzy oddali serce i byli niesamowicie zaangażowani w ten projekt. Niektórzy z nich, np. Robert Więckiewicz i Jacek Braciak, po raz pierwszy w życiu stanęli przed mikrofonem w profesjonalnym studio. Zachęcam do przesłuchania i oceny efektów naszej współpracy.

- Kto najpiękniej wypadł?

- Chyba nie pokuszę się o taką ocenę. Aktorzy z różnym przygotowaniem muzycznym weszli do studia. Każdy z inną wrażliwością i emocjami. Wszyscy jednak oddali serce, głos i szczerość, która została uchwycona i utrwalona na zawsze.

- A kto cię zaskoczył?

- Nie ukrywam, że najbardziej Jacek Braciak. Podczas sesji wzruszyliśmy się tak, że obu nam popłynęły łzy.

- Tylko z Kuby Wesołowskiego nie udało się wycisnąć czegokolwiek, co miałoby melodię?

- (śmiech) Po raz kolejny Kuba miał wielkie nadzieje, że może tym razem uda się mu zaśpiewać. No niestety, ale bardzo się starał i doceniamy to.

- Jesteście nominowani w plebiscycie "Gwiazdy dobroczynności" w kategorii wolontariusz. Chętnie angażujecie się w akcje pomocy?

- Od zawsze, w te duże i mniejsze. Rozumiemy potrzeby innych ludzi. Procentuje to, że sami wychowywaliśmy się w skromnym domu w Bogoniowicach w Małopolsce, w którym nie było bieżącej wody i nosiliśmy po sobie ubrania.

- Ten rok był dobry dla Pectusa?

- Nawet bardzo dobry. Ogromne wyróżnienie spotkało nas podczas 50. jubileuszowego festiwalu piosenki w Opolu. Zdobyliśmy dwie Superjedynki, w kategoriach "zespołu roku" i "super występ". Z kolei na festiwalu w Sopocie odebraliśmy Złotą Płytę za sprzedaż albumu "Siła Braci", co też dodało nam skrzydeł. Cieszymy się, że "Barcelona" jest niekwestionowanym hitem i mam nadzieję, że będzie się ją nucić jeszcze wiele lat.

- Trasa koncertowa też była udana?

- Owszem. Występowaliśmy nie tylko w kraju, ale i w Chicago, Nowym Jorku, Londynie, gdzie zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci. 7 lutego ponownie wylatujemy do Londynu, a pod koniec przyszłego roku znów do Stanów Zjednoczonych. Cieszę się, że nasza muzyka przekracza granice i pozostaje w pamięci.

- Słucha was nie tylko Polonia?

- Nie tylko, choć gramy przede wszystkim w polskich klubach. Mieliśmy też przyjemność wystąpić np. w londyńskim klubie BBC, gdzie grały największe sławy, od Rolling Stonesów po Amy Winehouse. Na pewno jeszcze nieraz tam wrócimy.

- W nowy rok wkraczacie z... ?

- Z taką samą siłą i energią.

- A do Rzeszowa kiedy zawitacie?

- Kiedy nas zaprosicie? (śmiech). Zawsze tu chętnie wracamy. Często to powtarzam, bo jesteśmy sentymentalnie związani z Rzeszowem, w którym studiowaliśmy i w którym powstał zespół.

- W sylwestra pracujecie?

- W Gdyni z Polsatem. Zachęcam do oglądania transmisji na żywo.

- Czego wam życzyć na nowy rok?

- Zdrowia, bo to najważniejsze, żeby wiara w projekt rodzinno-braterski trwała, żebyśmy się nie zmieniali, a publiczność była otwarta na nasze dźwięki i pomysły. Na pewno będziemy ciężko pracować, z wielką pokorą. A Czytelnikom Nowin oraz całej redakcji składamy najlepsze życzenia świąteczne i noworoczne.