Tomasz Adamek pokonał Kevina McBride'a. Teraz czas na Kliczko

Wszyscy spodziewali się nokautu, ale do niego nie doszło, pomimo że Polak przez całą walkę zdecydowanie dominował w ringu. "Góral" nie był w stanie znokautować 130-kilogramowego "Kolosa", który zaskoczył wszystkich świetnym przygotowaniem kondycyjnym.

Od samego początku pojedynku ton walce nadawał Polak, który był zdecydowanie szybszy od przeciwnika. Adamek zadawał serię szybkich ciosów i jednocześnie schodził z linii uderzeń Irlandczyka. Pomysłem na walkę McBride było faulowanie, wieszanie się na Tomku, zmęczenie go, co osłabiłoby jego koncentrację. Adamek na pewno nie raz poczuł ciężar 130-kilogramowego rywala.

Było kilka momentów, gdy Irlandczyk trafił Adamka mocnym ciosem, ale te nawet na chwilę nie przystopowały polskiego mistrza, który zaraz potem pokazywał swoją dominację zadając serię ciosów na głowę i tułów. Adamek dwukrotnie lądował na deskach, ale nie było to po ciosie, ale po tym jak rywal kładł się na nim ogromną swoją masą.

Choć z każdą rundą McBride był coraz bardziej rozbity (w 7. rundzie pojawiło się rozcięcie na łuku brwiowym), nie było momentu, w którym zachwiałby się na tyle, ale Adamek mógł skończyć walkę.

Irlandczyk wiedział, że walki na punkty nie wygra i choć potwornie zmęczony do ostatnich sekund próbował dopaść Adamka, ten jednak skutecznie unikał jego ciosów. Po walce Irlandczyk uniósł w górę rękę Polaka. Sędziowie nie mieli wątpliwości i punktowali na korzyść Polaka 120:107 i dwukrotnie 119:108.

Adamek tym samym wygrał szósty pojedynek w królewskiej wadze ciężkiej. McBride poniósł 9 porażkę i najprawdopodobniej pożegna się z zawodowym ringiem.

Teraz przed Adamkiem walka o mistrzostwo świata prawdopodobnie z Witalijem Kliczką, choć wciąż nie jest pewne, z który z braci będzie jego rywalem. Przed tą życiową szansą "Góral" stanie 10 września na stadionie we Wrocławiu.