Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kamiński: Wolę jeść niż gotować

Kinga Rymut-Sobala
KRZYSZTOF ŁOKAJ
Wielbiciel tradycyjnej polskiej kuchni, za najlepszy uznaje obiad u mamy. Otwarty na kulinarne nowinki i nowe smaki. W kuchni raczej "niedzielny gość", za to wytrawny wędkarz.

- Kucharz ze mnie marny, za to nie ukrywam, że bywam łasuchem - deklaruje Tomasz Kamiński, radny miasta Rzeszowa. Dzień zawsze wita parującą filiżanką kawy.

- Jestem ogromnym kawoszem. Nie ma dla mnie nic lepszego od małej czarnej, aromatycznego espresso - twierdzi.

Nie ma jak u mamy

Z domu wyniósł umiejętność błyskawicznego obierania ziemniaków.

- Mama nigdy nie odpuściła. Gdy wracała z pracy, ziemniaki musiały już czekać w osolonej wodzie - wspomina.

Do dziś ceni sobie tradycję obiadu w rodzinnym gronie, choć w tygodniu nie ma na to czasu. Za to w niedzielne popołudnie zawsze można go zastać w domu rodziców.

- Nie wyobrażam sobie niedzielnego obiadu bez rosołu. Koniecznie z kury - zaznacza.

Wybiera proste dania

Pierwsza potrawa, jaką przygotował we własnej kuchni, to spaghetti.

- Zmierzyłem się z nim, bo zaintrygowały mnie nowinki na ten temat. W dodatku ma ono opinię prostego do przyrządzenia - tłumaczy.

Legenda głosi, że spaghetti nie pochodzi z Włoch, ale z Chin. Podobno Marco Polo przywiózł je stamtąd do Wenecji, skąd rozprzestrzeniło się na całą Italię.

- Jeszcze nie mogę powiedzieć, że to moje popisowe danie, ale już nieźle mi wychodzi - opowiada z dumą. - Poza tym jestem dopiero w trakcie urządzania kuchni, więc kulinarne eksperymenty dopiero przede mną.

Największa porażka

Zaprosił ukochaną na romantyczną kolację. Postanowił zaimponować dziewczynie, przyrządzając własnoręcznie płonące naleśniki, które niestety całkiem spłonęły.

- Cud, że mieszkanie nie poszło z dymem - wzdycha. - Kolacja skończyła się naprędce zamówionym jedzeniem. Ma słabość do win, nie wyobraża sobie romantycznego posiłku bez kieliszka czerwonego, wytrawnego wina z krajów Nowego Świata, np. Chile, Argentyny.

Bez kukurydzy

Uwielbia pikantne, ostre jedzenie.

- Nie znoszę potraw mdłych. Dla mnie jedzenie musi mieć konkretny smak i aromat - mówi.

Z przypraw najbardziej kocha pieprz, paprykę, chilli. Jedyna rzecz, której nie znosi to kukurydza.

- Potrafię pół godziny spędzić nad sałatką, wybierając ją - mówi.

Unika słodyczy, stara się odżywiać zdrowo, ale praca nie zawsze pozwala na regularne posiłki. Pierwsze śniadanie lub lekki lunch zjada dopiero ok. godz. 11, a po 18. stara się już nic nie jeść.

- Uważam na to, co jem - zapewnia.

Na co dzień odrzuca ziemniaki i chleb na rzecz kaszy czy ryżu. Je też dużo ryb w każdej postaci.

- Sam je łowię, bo uwielbiam wędkować. Ponieważ mam jednak większy dar do ich łowienia, niż przyrządzania, trofea przynoszę mamie - mówi. - Moja ostatnia duma to 50 cm pstrąg, a co najdziwniejsze, złapałem go w Wisłoku, 15 km od Rzeszowa.

W letnie dni poranki przeznacza na wyprawy wędkarskie, a popołudnia na rodzinne grillowanie. Króluje wtedy oczywiście rybka w warzywach.

Za łakomstwo pokuta

Na co dzień trzyma rygor żywieniowy, ale pozwala sobie na rozpustę na wakacjach czy przy spotkaniach rodzinnych.

- Na wyjazdach lubię próbować nowych smaków, choć nie zawsze z dobrym skutkiem - opowiada. - W Grecji skusiłem się na tradycyjną baraninę, ale nie mogłem jej przełknąć.

Pokochał za to smaki kuchni litewskiej, zwłaszcza ciemnego żytniego chleba. Także w Wigilię pozwolił sobie na niczym nieskrępowaną ucztę dla podniebienia.

- Teraz będę musiał to odpokutować - śmieje się. - Przybyło mi kilka nadprogramowych kilogramów, więc czeka mnie ostra dieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24