Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Płonka: Moim zdaniem, zdobycz punktowa oddaje nasz potencjał

Miłosz Bieniaszewski
w rundzie jesiennej zdobył Tomasz Płonka. To o jedno trafienie mniej niż w całych poprzednich rozgrywkach.
w rundzie jesiennej zdobył Tomasz Płonka. To o jedno trafienie mniej niż w całych poprzednich rozgrywkach. Krzysztof Kapica
- W tamtym sezonie, jak nam nie szło, to zawsze wpadł jakiś gol ze stałego fragmentu. Teraz role się odwróciły i brakowało czasem szczęścia - mówi Tomasz Płonka, napastnik Stali Stalowa Wola.

Rozpamiętuje pan jeszcze nieudany finisz poprzedniego sezonu?

- Wszystko decydowało się w ostatnim meczu, i długo to siedziało w głowie. Ktoś jednak musiał przegrać, padło na nas. Przy wyniku 0:0 mieliśmy karnego, ale go nie wykorzystaliśmy. Niedługo później Błękitni się nie pomylili z jedenastki, a my się już nie podnieśliśmy.

Niewiele zabrakło, a grałby pan przeciwko Zawiszy Bydgoszcz czy GKS-owi Katowice, a nie - z cały szacunkiem - Nadwiśla- nowi Góra...

- Nic dodać, nic ująć. Na pewno szkoda tej szansy.

Poprzednim sezonem rozbudziliście apetyty kibiców. Tamten wynik był trochę na wyrost?

- Mieliśmy fajną drużynę, z najlepszym strzelcem ligi. Łukasz Sekulski w zasadzie trafiał wszystko, czego się dotknął. Zbieraliśmy punkty, co dało wysokie miejsce, i do końca walczyliśmy o awans. Został nam do zrobienia tylko jeden krok, ale to już się nie udało.

Jesienią już tak dobrze nie było. To pokłosie odejścia Łukasza Sekulskiego?

- Faktycznie, strzelał dużo goli, ale nie wiem, czy słabsze wyniki są rezultatem jego odejścia. Teraz bramki rozkładają się na większą liczbę zawodników. Czasem brakowało nam szczęścia, a innym razem - wiary w powodzenie. Sporo punktów uciekło nam przez gapiostwo. W tamtym sezonie, nawet jak nam nie szło, to zdobywaliśmy bramkę po stałym fragmencie i było dobrze. Teraz role się odwróciły.

Zdobył pan jesienią 7 bramek. To wynik co najmniej przyzwoity...

- Wynik nie powala na kolana, ale jest OK.

W całym poprzednim sezonie zdobył pan tylko jeden gol więcej...

- Tylko że w tej rundzie tych szans miałem więcej. W poprzednich rozgrywkach to Łukasz był podstawowym napastnikiem i pierwszym wyborem. Ja miałem pomagać, a czasem go zastępować. Tych minut było więc mniej.

Rundę jesienną zakończyliście porażką z Radomiakiem, pierwszą na własnym boisku w sezonie...

- Dlatego podwójnie to bolało. Chcieliśmy fajnie zakończyć rundę, bo ostatni mecz pamięta się przez całą zimę. Dwukrotnie doprowadziliśmy do wyrównania, ale rywal wykorzystał nasze gapiostwo i zdobył bramkę po stałym fragmencie gry. Drugą już zresztą w tym meczu. Na boisku wyglądało na to, że gramy fajne zawody, a zostaliśmy z niczym.

Ósme miejsce po przedłużonej jesieni oddaje wasz potencjał czy to wynik poniżej oczekiwań?

- Przez całą rundę byliśmy raczej w górnych rejonach tabeli, ale w ostatnich trzech kolejkach zdobyliśmy tylko punkt i spadliśmy w środek tabeli. Miejsce mogliśmy zająć wyższe, ale - moim zdaniem - zdobycz punktowa oddaje nasz potencjał.

Uciekło wam sporo punktów, bo aż siedem razy remisowaliście...

- Lepiej raz wygrać i raz przegrać niż dwa razy zremisować. Jesteśmy tego najlepszym przykładem. Szkoda kilku meczów, bo - faktycznie - tych punktów mogło być więcej.

Którego panu najbardziej żal?

- Mnie w głowie siedzi mecz w Brzesku, który przypominał rugby. Nie brakowało prowokacji ze strony rywala, i będziemy o tym pamiętać przed rewanżem.

W plebiscycie organizowanym przez Polski Związek Piłkarzy jest pan nominowany wśród najlepszych napastników II ligi. Takie wyróżnienie na pewno cieszy i daje pozytywnego kopa...

- Jasne, że cieszy, gdy ktoś zauważył moją dobrą grę. Zawsze fajnie o sobie przeczytać coś pozytywnego (śmiech). Z drugiej jednak strony - nie przywiązuję do tego zbyt wielkiej wagi. Przecież nominowanych jest wielu napastników.

To, że Stal Mielec jest liderem, zaskakuje pana?

- Jej piłkarze grali naprawdę fajną i konsekwentną piłkę. Bardzo dobrze przechodzili z obrony do ataku, a głównymi postaciami byli Prokić i Nowak. Złapali właściwy rytm i wykorzystywali to. Jak się nie wydarzy coś dziwnego, to pewnie awansują, pewnie z Rakowem Częstochowa i kimś jeszcze. Może z nami (śmiech).

Od stycznia czeka was ładowanie akumulatorów, czyli coś, czego piłkarze raczej nie lubią...

- To nie jest przyjemny czas, a przede wszystkim - brakuje meczów o stawkę. Tej adrenaliny. Żaden sparing nie zastąpi meczu mistrzowskiego. To nie ta sama mobilizacja.

O co Stal powalczy wiosną?

- Myślę, że przy odrobinie szczęścia możemy się zakręcić w okolicach miejsca barażowego. Zawsze gra się o jak najlepszy wynik i nie inaczej jest z nami. Oczywiście, najpierw trzeba sobie zapewnić pewne utrzymanie, a wtedy zobaczymy, co się pojawi na horyzoncie. Tabela jest dosyć spłaszczona i szybko można podskoczyć, ale i spaść.

Rundę inaugurujecie od razu meczem derbowym z Siarką Tarnobrzeg...

- A zaraz później gramy ze Stalą Mielec. Forma musi więc być od początku rundy. Jestem jednak pewien, że trenerzy przygotują nas optymalnie.

Teraz przed wami urlopy. Jakie ma pan plany?

- Święta w gronie rodzinnym, a sylwester- ze znajomymi. Na początku roku może jakiś wyjazd, ale nie mam jeszcze sprecyzowanych planów. Przede wszystkim trzeba odpocząć, ale też się ruszać, żeby w styczniu nie zaczynać całkiem od zera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24