Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Szczepanik z grupy Pectus: koncert w Afryce na pustyni? Czemu nie

Beata Terczyńska
Tomasz Szczepanik, wokalista grupy Pectus.
Tomasz Szczepanik, wokalista grupy Pectus. Fot. Krystyna Baranowska
O nowej płycie grupy Pectus zatytułowanej "Stos praw" rozmawiamy z wokalistą zespołu Tomaszem Szczepanikiem.

- W sklepach pojawił się świeżutki, już drugi krążek grupy Pectus - "Stos praw". Tytuł prowokuje do kombinacji słownych.

- Sto spraw, stos prawd, stos spraw.... Ta gra słowna ma zachęcić słuchaczy, aby kupili płytę i zainteresowali się, co tam jest w środku, czy jest podobna do pierwszej. Tytuł krążka to także tytuł jednego z utworów.

- Czym różni się od poprzedniego?

- Tym razem nie tylko ja jestem autorem słów, ale w tworzenie zaangażował się mocno cały zespół. Płyta to jedenaście utworów, w tym dwa anglojęzyczne. Wszystkie opowiadają o relacjach międzyludzkich. Zawsze chciałem być psychologiem, więc obserwowanie ludzi, zależności, sytuacji, które sam przeżywam, albo moje bliskie otoczenie, przelewam na papier i łączę z frazą muzyczną. Jeżeli się okazuje, że całość wywołuje jakiekolwiek reakcje - niezależnie, czy śmiech, radość lub chęć powrotu do wspomnień - oznacza to, mówiąc kolokwialnie, że zadanie zostało wykonane. Dziś z całą pokorą oddajemy materiał pod ocenę słuchaczom.

- Drugi album nagraliście wreszcie we własnym studio.

- Tak, w Rzeszowie, z czego się ogromnie cieszymy. Jeden utwór powstał w studio Hendrix w Lublinie. Niektóre były skomponowane już wcześniej, przy okazji tworzenia pierwszego albumu. Leżały, "dojrzewały" i cierpliwie czekały na swoją kolej. Oznacza to, że wszystkie piosenki, które umieszczamy na płytach, wybieramy bardzo świadomie.

- Na okładce widzę leżącą na piasku zamkniętą walizkę. Wyczuwam podtekst.

- Pomysł podsunął nam nasz fotograf, Stanisław Kusiak. Na początku miała to być walizka otwarta, pełna różnego rodzaju ważnych dla nas drobiazgów, jak listy, zdjęcia, pamiątki. Okazało się, że zamknięta daje większe pole dla wyobraźni. Dodaje tajemnicy. Może też sugerować koniec jakiegoś etapu w życiu, np. pracy nad płytą.

- Co chcielibyście zamknąć w takim kufrze?

- Wszystkie problemy, złe chwile, o których warto, albo trzeba zapomnieć. Płytę mieliśmy zrobić z innym współproducentem, ale zawiódł tzw. czynnik ludzki. Musieliśmy znaleźć osobę, która szybko znajdzie ten sam klimat, co zespół, a przy tym będzie fachowcem. Udało się. Trafiliśmy na Sławka Gładyszewskiego.

- Prawa i obowiązki facetów, muzyków, mężów. Taka jest myśl krążka?

- Prawa i obowiązki związane z ponad rokiem pracy sześciu facetów - różnych osobowości. Musieliśmy wypracować taki system wartości, żeby sobie nawzajem nie wchodzić w sfery mocno prywatne i w swoją przestrzeń. Przy tylu wyjazdach, czasie spędzanym w busie, hotelu, na koncercie, scenie, w studio, można zwariować. Nam udało się zgrać, czego dowodem jest płyta.

- Na promocję wybraliście utwór "Oceany"?

- Piosenka miała być wakacyjna, optymistyczna, energetyczna. Opowiada o tym, że dwoje ludzi dzieli na połowę nie tylko przyjemności i dobre chwile, ale też obowiązki i trudności. To pozwala związkowi przetrwać. Jako często koncertujący muzycy zostawiamy właśnie część obowiązków i niedokończonych spraw naszym rodzinom. Nie jest to sprawa łatwa. Trzeba umieć sobie poradzić. "Oceany" okazały się dobrym wyborem. Piosenka zawędrowała na drugie miejsce najczęściej granych utworów w polskich rozgłośniach. Wśród polskich - jest numerem jeden. Cieszymy się, bo to również Czytelnicy Nowin głosują na nas. Właśnie nagraliśmy teledysk do tego utworu.

- Ostatnio posypało się dużo nagród.

- Tamten rok rzeczywiście był bardzo owocny. Podczas 46. Sopot Festival odebraliśmy Złotą Płytę. Podczas opolskiego festiwalu w konkursie "Premier", piosenka "Życie na dystans" otrzymała Brązową Premierę. Opolski festiwal przyniósł nam również Superjedynkę w kategorii Debiut Roku. Dostaliśmy też statuetkę w konkursie telewizyjnym Hit Generator. Dużo koncertujemy. Nie tylko w Polsce. Zagraliśmy dla Polonii w Chicago. Spotkaliśmy tam wielu krajanów, świetnie nas przyjęto. Na pewno tam wrócimy. Na naszej stronie internetowej można obejrzeć krótki film z występu w bardzo popularnym w Chicago klubie bluesowym. Nasz gitarzysta Damian Kuraś został ciepło przyjęty i pochwalony przez Murzynów, a wiadomo, że to przecież oni najlepiej grają bluesa.

- Zagraliście też... z orkiestrą symfoniczną.

- Tak, z okazji 30-lecia Solidarności zagraliśmy z filharmonikami lubelsklimi. Pięć numerów aranżował Adam Sztaba, który również poprowadził orkiestrę. Mamy już pomysł na dalszą współpracę. Wkrótce szykuje się nam też inny, nietypowy koncert, który transmitować będzie radio Zet. Zagramy w Warszawie na dachu.

- Mieliście czas na jakieś wakacje?

- Urlopu jeszcze nie było. Wszystko jednak na to wskazuje, że zespół weźmie udział w kampanii promocyjnej ze stacją RMF FM i pojedziemy do Afryki na rajd samochodowy po pustyni. Może uda się zorganizować maleńki koncercik. Czegoś takiego na pustyni jeszcze chyba nie było. Muszę przywieźć zasuszonego skorpiona, bo to mój znak zodiaku. Mamy tylko nadzieję, że nie przywieziemy malarii (śmiech).

- A prywatnie. Dużo u was zmian?

- Zdradzimy tylko tyle, że zespół jest bardzo płodny i w ciągu ostatnich kilku miesięcy nasza pectusowa rodzina powiększyła się o trzy osoby...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24