Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Wacek: trzeba się umieć podnieść po porażkach

Waldemar Mazgaj
Tomasz Wacek - urodzony: 30 sierpnia 1976; trener I klasy. Kariera piłkarska: Karpaty, Wieczysta Kraków, Cracovia, Górnik Wieliczka; kariera trenerska: Cracovia (trampkarze), Victoria Kraków, Karpaty.
Tomasz Wacek - urodzony: 30 sierpnia 1976; trener I klasy. Kariera piłkarska: Karpaty, Wieczysta Kraków, Cracovia, Górnik Wieliczka; kariera trenerska: Cracovia (trampkarze), Victoria Kraków, Karpaty. TOMASZ JEFIMOW
- Swoje już straciliśmy, a jesienią jest jeszcze 18 punktów do zdobycia. Cała ta sytuacja może jeszcze nam wyjdzie na dobre - mówi TOMASZ WACEK, trener III-ligowych Karpat Krosno.

- Udało się nam stworzyć bardzo solidną drużynę. Kadrę drużyny wzmocniło kilku doświadczonych zawodników, więc - w połączeniu z ograną w zeszłym sezonie młodzieżą - powinniśmy się liczyć w walce o czołowe lokaty - mówił Tomasz Wacek przed sezonem.

- Po meczu w Mielcu i waszej pierwszej porażce w sezonie, złożył pan rezygnację z funkcji trenera Karpat. Zarząd jej jednak nie przyjął i chyba miał rację. Zresztą pan chyba też nie był do swoich słów zbyt przekonany, przez dwa dni nie odbierał telefonu... - Podałem informację na stronę internetową Karpat i to dość szybko obeszło wszystkie media. Taka była moja decyzja i miałem się jej trzymać. Zresztą zawodnicy o tym wiedzieli.

Chciałem jednak porozmawiać z zarządem i podjąć ostateczną decyzję, bo nie lubię domysłów, spekulacji. Wczoraj do późnych godzin nocnych rozmawialiśmy o tej sytuacji i okazało się, że zarząd ma do mnie pełne zaufanie. Postanowiłem więc, że będę kontynuował pracę do końca rundy.

- Rozumiem, że w Krośnie myślą o awansie, ale presja jest aż tak duża?- Kilka rzeczy się na to złożyło - wzmocniona drużyna, wyniki dalekie od oczekiwań moich i zarządu plus forma niektórych zawodników daleka od ideału. W pewnej części ponoszę za to winę, ale do zawodników - oprócz umiejętności - miałem pretensję o charakter i determinacje.

Pewne słowa sobie jednak powiedzieliśmy i spróbujemy to zmienić. Gdybym nie widział nadziei na dobrą grę - powiedziałbym dziękuję.

Myślę, moje słowa doszły w końcu do zawodników, a taki mały wstrząs się przyda. Mam nadzieję, że będziemy widzieć lepsze Karpaty.

Czasem się przegrywa

- "Nie potrafiłem wyzwolić w zawodnikach woli walki, determinacji. Myślę, że nowy trener da drużynie nową jakość" - powiedział pan po sobotniej rezygnacji. Uda się to panu teraz? - W Mielcu ta wola walki chęć i zadziorność była, ale piłkarsko okazaliśmy się słabsi. Zależało im na wyniku, po meczu przez 10 minut siedzieli na murawie, nie mogli dojść do siebie. Wiedzieli, że zrezygnuję.

To jest sport i czasem się przegrywa, ale gdyby wcześniej pokazali tyle zaangażowania jak w sobotę, to nie było by tych sześciu remisów.

Trzeba się umieć podnieść po porażkach. Mam nadzieję, że to zamieszanie czegoś nas nauczyło, mocniej dotarło do zawodników.

- Latem przyszło do Krosna kilku nowych piłkarzy, w tym czterech z Partyzanta. Klubu, który podobne aspiracje jak Karpaty miał przez dwa sezony, ale bezskutecznie walczył o drugą ligę. Może popełniliście błąd w polityce transferowej? - Jeśli chodzi o wyniki i postawę drużyny na boisku to jest kilka składowych. Mam już swoje przemyślenia odnośnie budowania zespołu na przyszłość, a jako młody trener mam swoje doświadczenia.

Rutynowani piłkarze mieli wnieść do drużyny spokój, mieli pociągnąć grę w trudnych momentach.

Obraz jeszcze mi się zaciemnił, gdyż dobrze wyglądało to w sparingach, zaś w lidze nawet 50 procent z tego nie prezentowaliśmy. Z silnymi drużynami graliśmy dobrze, brakowało szczęścia. To jest dla mnie duży znak zapytania.

A transfery? Ci piłkarze w innych klubach pokazywali, że potrafią grać. Zarzyka czy Liput to królowie strzelców, Nikody i Zajdel mają swoją wartość na regionalnym rynku. Odnośnie formy zawodników mam jednak zastrzeżenia do siebie.

- Pracuje pan w Krośnie od stycznia 2010 roku. Zespół ze średniaka walczącego o utrzymanie stał się zespołem walczącym o awans. Może w zespole jest zbyt wielu doświadczonych zawodników? Lepsze wyniki osiągaliście młodzieżą przez dwa i pół sezonu, gdy graliście młodymi wychowankami... - Jest strasznie cienka granica między wygraną a przegraną. Zanotowaliśmy sześć remisów, w pięciu z tych spotkań byliśmy lepsi, zawiodła skuteczność. Kilku trenerów mówiło, że kto nie ma szczęścia niech się nie bierze za trenerkę. Ja uważam, że szczęściu trzeba pomóc.

Spróbuję jeszcze poprzestawiać pewne schematy w głowach doświadczonych piłkarzy. Każdy musi zrozumieć, że jest najważniejszy w drużynie i nie oglądać się na innych, tylko samemu ciągnąc ten wózek.

Ale w całej drużynie musi być charakter, bo jeżeli każdy będzie podchodził na 100 procent, to będzie wynik.

Musimy odbudować morale drużyny

- W weekend Karpaty grają z Avią Świdnik. 13-punktową stratę do Tomasovii, da się jeszcze odrobić? - Chcemy jeść małymi łyżeczkami, a nie chochlą. Krok po kroku musimy odbudować morale drużyny, zaufanie kibiców. Na razie jest Avia w sobotę i to dla nas najważniejszy mecz. Chcemy u siebie wywalczyć trzy punkty, poprzeć je dobrą grą. Nie myślimy co na koniec, tylko co w tym meczu

Zakasaliśmy rękawy i bierzemy się do grania. Wszyscy bierzemy się w garść i dwa razy więcej dajemy z siebie.

Swoje już straciliśmy, a jest jeszcze 18 punktów do zdobycia. Cała ta sytuacja może jeszcze wyjdzie na dobre Karpatom. Przy odrobinie szczęścia może wszyscy na koniec rundy będziemy jeszcze zadowoleni. Ja wiem na co stać chłopaków i wiem co przeżywają.

- Chętni na zajęcie stanowiska po panu dzwonią do prezesa już od trzech tygodni. Proszę na koniec o dwa słowa o etyce w środowisku trenerskim? - (śmiech) Ja nigdy nigdzie się nie pchałem, ale zastanawiam się na przyszłość, co będę robił, jak nie będę miał pracy. Mam szacunek do zawodu i na pewno nie będę się pchał na siłę. Jeżeli klub będzie szukał trenera i poda to oficjalnie to wtedy co innego, może złoże swoje CV.
Różne jest jednak podejście trenerów do tych spraw. Taki mamy zawód - klubów jest mało, trenerów bardzo dużo. Widziałem różne CV w klubie i z uśmiechem podchodziłem do tego. Każdy zna swoją wartość. Jak się jest dobrym to wcześniej czy później telefon się odezwie.
Wiadomo jednak jakie są czasy, jaka sytuacja. Nie tylko w naszym zawodzie jest ciężko. Ale trenerzy powinni się szanować, bo za kilka miesięcy sytuacja może się odwrócić. **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24