Tragedia w Straszęcinie. Mercedes pędził ponad 100 km/h, prowadził go Rafał S.

27-latek sam stawił się dziś w dębickiej prokuraturze. Towarzyszył mu obrońca.

- Mężczyzna stwierdził, że to peugeot wjechał na pas ruchu, którym poruszał się mercedes. Więc on odbił kierownicę w lewo. Mimo tego doszło do zderzenia - relacjonował po przesłuchaniu Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy.

27-latek tłumaczył także, że uciekł z miejsca wypadku, bo obawiał się linczu. Jego zdaniem ludzie, którzy zjawili się tuż po tragedii, byli wrogo nastawieni, krzyczeli: mordercy. Rafał S. przyznaje, że jechał z nadmierną prędkością. Żałuje swojego zachowania, deklaruje pomoc dla rodzin ofiar wypadku w Straszęcinie - 19-letniej Andżeliki i 26-letniej Eweliny.

30-letni Grzegorz S., który wpadł w ręce policjantów w środę wieczorem, potwierdza wersję Rafała. Podczas dzisiejszego przesłuchania powiedział, że ich samochód jechał z prędkością ok. 100-120 km na godzinę.

Zatrzymany we wtorek i przesłuchany w środę 31-letni Michał P. nie wspomina o lęku przed linczem.

Wbrew porannym doniesieniom wciąż nie jest znane miejsce pobytu czwartego zbiega - Pawła B.

- Wcześniejsze informacja pojawiła się prawdopodobnie dlatego, że otrzymaliśmy wiarygodny sygnał, że poszukiwany zamierza się od nas zgłosić - mówi prokurator rejonowy.

Rafałowi S. za spowodowanie wypadku drogowego, ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz nie udzieleniu pomocy rannemu grozi do 12 lat więzienia. Sąd umieścił podejrzanego w 3-miesięcznym areszcie tymczasowym. Jego kolegom grozi do 3 lat więzienia, przebywają na wolności.

Wcześniejsze informacje na ten temat