Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Grzegorz Opaliński: Ekstraklasa to inny świat

Łukasz Pado
Grzegorz Opaliński, gdy pracował w Kielcach, często zaglądał na podkarpackie stadiony.
Grzegorz Opaliński, gdy pracował w Kielcach, często zaglądał na podkarpackie stadiony. Łukasz Pado
- Pracowałem w Izolatorze Boguchwała i dawałem z siebie wszystko, poszedłem do Korony Kielce i robiłem tak samo - mówi o swojej pracy Grzegorz Opaliński, trener rodem z Rzeszowa. Przez ostatnie dwa lata był asystentem Leszka Ojrzyńskiego w Koronie Kielce.

- Korona Kielce w trzech meczach nowego sezonu zdobył 1 punkt. Władze klubu zdecydowali się rozwiązać kontrakt z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim. Jak pan na to zareagował?
- W poniedziałek rano jak zwykle pojechałem do Kielc. Nic nie wskazywało na to, że taka wiadomość mnie tam spotka. Kiedy dowiedziałem się o co chodzi, sam złożyłem rezygnację.

- Dlaczego? Przecież odejście pierwszego trenera nie zawsze oznacza odejście jego asystentów. Była presja ze strony klubu?
- Wręcz przeciwnie, pan prezes kilka razy prosił mnie, abym został, bo jest zadowolony z mojej pracy. Kiedy odmówiłem zapytał, czy nie zostanę chociaż do meczu z Lechem. Ja się nawet nad tym nie zastanawiałem, uznałem że tak powinienem postąpić i już. Być może nigdy nie znalazłbym się w ekstraklasie, gdyby nie zadzwonił do mnie trener Ojrzyński. To on mi zaproponował taką pracę i uważam, że powinienem być wobec niego w pełni lojalny.

- Jakie było te dwa lata w Koronie?
- To inny świat. Jestem przeszczęśliwy że mogłem dostąpić czegoś takiego, tego się nie da opowiedzieć tak w kilka minut. Skala tego wszystkiego co tam jest, to zupełnie co innego niż życie, w jakim wcześniej funkcjonowałem. Pracowałem przez 4,5 roku w Izolatorze Boguchwała w klubie, w którym jest spokój, nie ma tam wielu kibiców, presji medialnej. W Kielcach po raz pierwszy spotkałem się ze znacznie większą machiną, organizacją.

- Pracował pan też w Stali Rzeszów. Miasta podobne, kluby wielkościowo podobne, ale jest różnica…
- Jest różnica, bo jest inna liga. Ja osobiście bym chciał, żeby któryś z klubów z Rzeszowa, czy Izolator Boguchwała nawet kiedyś dostąpili gry w wyższej lidze. Można się dziwić, ale jeśli chodzi o organizację klubu z Boguchwały, to ci działacze, których spotkałem, czyli pana Ciubę czy Stefanika spokojnie poradziliby sobie w realiach ekstraklasowych.

- Jakie były pańskie zadania w Koronie? Oficjalnie był pan trenerem przygotowania fizycznego…
- Zajmowałem się przygotowaniem motorycznym zawodników, ale też rozpracowywałem grę przeciwników, jeździłem na mecze, całą Polskę zwiedziłem dzięki temu. Nawet w ubiegłą niedzielę byłem na meczu Górnik Zabrze - Piast Gliwice, gdzie obserwowałem Piasta, bo 25 sierpnia Korona będzie z nimi grać. Zajmowałem się tez prowadzeniem treningów wyrównawczych, treningów indywidualnych. Moim głównym zadaniem było to żeby pracować zgodnie z filozofią trenera Ojrzyńskiego, zadania były różne. Dla mnie najważniejsze było to, że nauczyłem się wielu rzeczy.
- Można to przełożyć na kluby z Podkarpacia?
- Wszystko można przełożyć, zależy to tylko od tego, z kim się pracuje i w jakim klubie. Ja pracując w Boguchwale starałem się pracować wg wzorców, których nauczyłem się studiując w Warszawie i potem robiąc kurs wyrównawczy UEFA A i radząc się kolegów z innych rejonów Polski. Starałem się pracować tak, jak wydawało mi się, że jest to odpowiednie. Potem idąc do ekstraklasy mogłem zweryfikować to wszystko co robiłem w III lidze. Wiele rzeczy było podobnych.

- Trener Ojrzyński stracił pracę już po trzech kolejkach. Nie za szybko?
- Wiele dyskusji na ten temat prowadziliśmy od poniedziałku. Uważam, że trener Ojrzyński stworzył wspólnie z nami współpracownikami, bo jeszcze był Marcin Gawron, Mariusz Mocharski, wcześniej Maciek Szczęsny, trener bramkarz i cały sztab, taką atmosferę, której zazdrościła nam cała Polska. Dowód? Nie zawsze ogląda się takie zdarzenia jak demonstracje kibiców. W ciągu dnia ktoś puścił pogłoskę i trzystu kibiców, można powiedzieć, że przyparło do muru działaczy. To tylko świadczy, że trener Ojrzyński jest osobą wyjątkową. Obserwując go stałem się "koroniarzem" i pracowałem nie raz po 15-16 godzin dla tego klubu i uważam, że tak powinno być. Pracowałem w Izolatorze i dawałem z siebie wszystko, poszedłem do Korony i robiłem tak samo. Dla mnie to rzecz naturalna.

- Kiedyś wasze drogi się zejdą?
- Chciałbym bardzo tego. Jesteśmy ze sobą w stałym kontakcie, rozmawiamy ze sobą nawet kilka razy dziennie. Na razie wpadłem w wir odrabiania zaległości rodzinnych, spędzam prawie cały czas z żoną i córka, trochę czytam książek. Ale korci mnie.

- Tego kontaktu z rodziną chyba brakowało najbardziej…
- Starałem się nie zaniedbywać tych spraw. Ale czasem, gdy ta tęsknota rosła, wtedy wsiadałem po treningu do auta i za dwie godziny byłem w Rzeszowie. Rano wracałem zaś do Kielc. Kielce na pewno są bliżej Rzeszowa niż inne miasta, które są w ekstraklasie.

- Czas teraz na wakacje?
- Jeszcze nie. Jeszcze muszę ochłonąć, bo ciągle wchodzę na stronę Korony i oglądam filmiki z treningów. Dziwnie mi będzie oglądać ten najbliższy mecz z Lechem, bo będę nieco w innym miejscu. Ciekaw sam jestem jak będę to odbierał. Na pewno jestem z Koroną i będę im kibicował, żeby przywieźli punkty.

- Żałuje pan czegoś z tych dwóch lat?
- Jestem bardzo szczęśliwy, że dostąpiłem tego zaszczytu pracy w ekstraklasie. Czy żałuję? Starałem się dużo pracować indywidualnie z zawodnikami, bo uważam, że praca w małych grupach przynosi duże efekty. Gdy odchodziłem, każdy zawodnik mi dziękował indywidualnie, a ja im powiedziałem, że żałuję tylko tego, że nie zrobiłem czegoś jeszcze więcej dla nich, bo zawsze można zrobić coś więcej. Mam nadzieję, że będę miał okazję jeszcze z niektórymi z nich popracować i dać coś więcej.

- Promował pan piłkarzy z Podkarpacia w Koronie?
- Był kiedyś Paweł Pawlus na testach, od zawsze jestem też fanem talentu Tomka Płonki i uważam, że powinien on grać wyżej niż III liga i cieszę się, że przeszedł do Stali Stalowa Wola. Nie ukrywam, że starałem się mu pomóc i za moją przyczyną był na testach w Dolcanie Ząbki, gdzie był bardzo blisko angażu, spodobał się tam. Niestety oni mieli napastników, a klub nie miał środków na kolejnego. Mam nadzieję, że trafi kiedyś do ekstraklasy, zasługuje na to. Uważam, że Tomek dorównuje umiejętnościami niektórym zawodnikom, którym spotkałem w Kielcach. Może nie jest to napastnik pokroju Korzyma, ale z wieloma innymi mógłby się zmierzyć.

- Śledził pan co się dzieje w podkarpackiej piłce?
- Trener Ojrzyński nauczył mnie wszystkiego można powiedzieć. Jak pracowałem w Izolatorze to wydawało mi się że coś już tam wiem. Pojechałem do Kielc i trener Ojrzyński wywrócił moje myślenie o piłce prawie o 360 stopni. Nauczyłem się od niego tworzenia wielkiej bazy zawodników. Jak mu mówiłem o zawodnikach z III ligi na Podkarpaciu i co się okazało, on ich doskonale znał. Dlatego jak nie byłem w Rzeszowie to prosiłem żonę by kupowała mi Stadion, a po powrocie wszystko to wertowałem. Dlatego ze Stalą, Resovią, czy Izolatorem i innymi klubami jestem na bieżąco.

- Czy w ciągu tego tygodnia miał pan jakieś telefony w sprawie pracy?
- Na razie jeszcze nie.

- Ponoć w Siarce mocno chwieje się stołek trenera…
- Tomasz Tułacz jest dobrym trenerem i na pewno ma pomysł na ten zespół, ale potrzebuje czasu, cierpliwości i zaufania działaczy. To że potrafi udowodnił przecież niedawno w Resovii. Prędzej czy później jego praca zaprocentuje w Siarce i powalczy ona o awans. Ja się już przyzwyczaiłem do tego, że praca trenera nie jest łatwa, również ze względu na to, że w każdej chwili możemy ją stracić. Tak zresztą było teraz w Koronie. Jestem jednak zaskoczony reakcją ludzi. W ostatnich dniach dostałem masę telefonów, SMS-ów i wiadomości od ludzi z Kielc, Rzeszowa, którzy dobrym słowem wspierają mnie, gratulują i dziękują za moją pracę. Dziękuję im za to.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24