Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener UKH Dębica: młodzi wiedzą, że będą mieli gdzie grać

Rozmawiał Sławomir Oskarbski
Trener Arkadiusz Burnat.
Trener Arkadiusz Burnat. Sławomir Oskarbski.
Rozmowa z Arkadiuszem Burnatem, trenerem I-ligowego UKH Dębica.

Wywiad zostanie opublikowany w poniedziałkowych Nowinach - 5 maja
- Pierwszy w historii klubu sezon w I lidze hokejowej za nami. Jak go pan ocenia?
- Powiem tak: cel został osiągnięty. Pokazaliśmy się w mieście, w województwie, w Polsce, a do tego nie pozwoliliśmy odejść dębickim chłopakom z klubu. Grupy młodzieżowe wiedzą teraz, że mają po co trenować, bo jest cel w postaci pierwszej, seniorskiej drużyny. Wiadomo przecież, że nie każdy pójdzie do innego klubu, więc dobrze, że młodzi chłopcy wiedzą, że będą mogli grać tu na miejscu, a - daj Boże - jak w przyszłości pojawią się pieniądze, to i zarabiać tym na życie. Kiedy ta drużyna seniorska pograła trochę, to do klubu przyszło mnóstwo dzieci, które zaczynają bawić się hokejem.

- Drużyna zdobyła 21 punktów, zajęła ostatnie miejsce. Mogło być lepiej?
- Z jednej strony cieszymy się, że zdobyliśmy aż 21 punktów, bo nikt tylu nie zakładał. Z drugiej jest mały niedosyt, gdyż z moich wyliczeń wynika, że spokojnie mogliśmy dziewięć punktów więcej zrobić.

- Gdzie te punkty uciekły?
- W meczach z SMS Sosnowiec i w drugim meczu w Opolu, gdzie Orlik uciekł spod topora. Wyszło tam małe doświadczenie młodej drużyny, nie potrafiliśmy dowieźć prowadzenia do końca. Pod koniec meczu, kiedy trzeba wytrzymać, zacisnąć zęby, zachować zimną głowę, to nam się głowy palą, lecą kary, głupie błędy.

- W tym debiutanckim sezonie nie brakowało problemów kadrowych…
- Szczerze powiedziawszy, to ja w takiej sytuacji, jak w tym sezonie, jeszcze się nie znalazłem. Za najgorszych lat, kiedy byłem w Sanoku i jak nie mieliśmy pieniędzy, jak wielu chłopaków poodchodziło, to trzy piątki zawsze się znalazło. A tu, gdyby opierać się na samych dębiczanach, to niepełne dwie. Czy do trenowania, czy do gry, to o wiele za mało. Przed sezonem zawarliśmy umowę z Sanokiem, że będą nas wspomagać swoimi zawodnikami. W pierwszy i drugi weekend dostaliśmy kilku zawodników ekstraklasowych, ale niestety życie pokazało, że nie zawsze ci chłopcy z Sanoka mogli przyjechać. Więc zmieniliśmy partnera na Oświęcim. Oni w miarę się wywiązywali, ale w końcówce ligi już też było dosyć ciężko, a po 31 stycznia, kiedy takie umowy wygasają, graliśmy już samymi dębiczanami plus tymi zawodnikami, którzy byli na transferach czasowych czyli na cały sezon. Ale to nie dawało nawet trzech piątek. Ciężko było, ale założeniem było, żeby sezon dograć do końca i to się udało.

- Najlepszy mecz sezonu?
- Na pewno ten wygrany w Opolu (8-5). Potem z Opolem u siebie, gdzie nieznacznie przegraliśmy. Mimo porażki, zbyt wysokiej, bo chyba dostaliśmy tam 15 bramek, muszę pochwalić chłopaków za dobrą grę w Janowie. Tam było tak, że Naprzód strzelał i my strzelaliśmy, tylko, że im wpadało do bramki, a nasze uderzenia bronił bramkarz. Dobre były też dwa mecze z inną mocną drużyną - Toruniem tu w Dębicy. Przegrane, ale nieznacznie. A zdecydowanie najgorsze mecze to z SMS I. Nieważne, czy wygrane czy przegrane, wszystkie były złe.

- Sezon w I lidze sprawił, że chłopcy zrobili postępy?
- Tak, z tym, że większe postępy zrobili ci młodsi czyli 16-, 17-latkowie, którzy wyszli kilka razy na lód i pokazali się z bardzo dobrej strony. Generalnie ci zawodnicy, którzy grali przez cały sezon, są lepsi niż kiedyś. Ale są też wyjątki, które zrobiły krok w tył. Naszą bolączką jest to, że chłopaków jest za mało i nie wytrzymują kondycyjnie. Poza tym jest to drużyna czysto amatorska, chłopcy chodzą do pracy, uczą się, studiują, więc na treningach raz są, innym razem ich nie ma. A jak są, to może są zmęczeni. Do tego dochodzą kontuzje, choroby, więc proces szkoleniowy jest daleki od ideału.

- Jest szansa na poprawę sytuacji w przyszłym sezonie?
- Obecną drużynę uzupełni rocznik 1998 czyli teoretycznie jedenastu nowych zawodników. Wiadomo, nie każdy będzie grał w tej I lidze, ale każdy zadebiutuje. Na chwilę obecną jest tam czterech takich, którzy powinni grać w każdym meczu. Podsumowując, powinno być ponad dwie piątki samych dębiczan i to jest duży plus.

- A jak wygląda sytuacja finansowa klubu?
- Nie jest łatwo. Tradycje hokejowe w Dębicy są żadne, tak naprawdę, to my je dopiero budujemy. Mamy wsparcie ze strony miasta. Cieszymy się, że jest bezpłatny dostęp do lodowiska, do trenowania. Wiadomo, że chciałoby się więcej tych godzin mieć do dyspozycji, ale dobre jest to, co mamy. Natomiast wciąż szukamy sponsora tytularnego, dzięki któremu łatwiej byłoby o stabilizację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24