Trudne zadanie Znicza

Po dwóch porażkach z rzędu drużyna Sokołowa Znicza pojechała szukać punktów w Koszalinie.

Zadnie będzie trudne, bo ekipa AZS-u, przynajmniej na papierze, dysponuje mocniejszym składem od naszego. Przed startem rozgrywek głośno deklarowała, że zamierza powalczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie, ale w tym sezonie jeszcze nie wygrała.

Do tej pory, ze względu na remont hali, nie dane jej było grać przed własną publicznością.

- Zagramy wreszcie u siebie i chcemy się przełamać - mówi Przemysław Łuszczewski, który przez dwa lata reprezentował barwy naszej drużyny.

- Sentyment do Znicza mam ogromny, znam większość graczy, a Tomek Celej i Marek Miszczuk, to przecież lublinianie, czyli moi krajanie. Teraz jednak jestem zawodnikiem AZS-u, więc na boisku będę myślał tylko o zwycięstwie.

Akademicy, odkąd stracili lidera drużyny, Dante Swansona, który już w pierwszej kolejce nabawił się kontuzji, mają spore kłopoty ze znalezieniem godnego następcy. Prócz Łuszczewskiego w Koszalinie gra jeszcze inny były koszykarz Sokołowa Znicza, a mianowicie Ime Oduok.

- Fajnie będzie zobaczyć znajomych, ale nie ma mowy o taryfie ulgowej - kwituje Nigeryjczyk.

Tymczasem wśród jarosławian panują bardziej stonowane nastroje. - Trudno było pozbierać się po porażce ze Śląskiem. Na tym jednak świat się nie kończy. Nie chcę niczego deklarować, ale nie ukrywam, że czujemy sportową złość - mówi Grady Reynolds.

Meczem z AZS nasza drużyna zaczyna serię podróży po Polsce.

- W następnej kolejce mieliśmy podejmować u siebie ekipę Basketu Poznań, ale znacznie wcześniej na gospodarz pojedynku został zmieniony. Potem gramy w Kwidzynie i Sopocie - tłumaczą włodarze Sokołowa Znicza. Dzisiejsze spotkanie rozpocznie się o godzinie 18.