Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudny okres dojrzewania. Jak sobie z tym radzić.

Ewa Kurzyńska
To było grzeczne dziecko, od jakiegoś czasu nie jest sobą – mówią rodzice nastolatków. Okres dorastania zawsze jest naznaczony buntem, eksperymentami z używkami?

Przejście z okresu dzieciństwa w dorosłość to dla młodego człowieka trudny okres. Mając kilkanaście lat nastolatek ma swoje poglądy, oczekiwania, ale za tym nie idą życiowe doświadczenia. Stąd dużo zamieszania. Dojrzewanie to długi proces. Przeważnie lokujemy go w okresie gimnazjami i szkoły średniej. Zmiany typowe dla tego czasu nie zachodzą w dziecku z dnia na dzień. Jeżeli rodzice zauważą na wczesnym etapie, że dziecko się buntuje, przekracza granice i od razu zaczną szukać porozumienia, to mają szansę na łagodne przebrnięcie przez to, co ich czeka. Ważne, nie nie bagatelizować problemów dziecka, które z perspektywy rodzica mogą wydawać się błahe.

Da się uchronić dziecko przed błędami okresu dorastania?

Nie zawsze. Profilaktyką jest prawidłowa więź pomiędzy rodzicami, a dzieckiem. Budujemy ją latami. Nie wystarczy zaspokajać potrzeb fizjologicznych, bo to byłaby hodowla, a nie wychowywanie. Homo sapiens potrzebuje czegoś więcej. Nakarmić, ubrać, zasypiać gadżetami to za mało. Trzeba też zaspokoić potrzeby emocjonalne potomstwa.

Mówienie dorastającemu dziecku: twoje rozterki to nie są prawdziwe problemy, weź się w garść, to droga donikąd?

Owszem. Taka postawa tylko nas odsunie od dziecka. Tym bardziej, że w okresie dorastania najważniejszy jest już autorytet rówieśników, a nie dorosłych. Dziecko nie znajdujące wsparcia i zrozumienia u bliskich będzie szukało go u starszych kolegów. Dlatego trzeba szukać sposobów komunikacji ze swoją pociechą. Dla dziecka to jest być bardzo ważne. Jak nie znajdujemy takiego kontaktu, drogi nam się rozchodzą. Niemniej trzeba pamiętać, że nigdy nie jest za późno i na każdym etapie można dokonać zwrotu.

Rodzice często pracują ponad siły, bo chcą, by dzieciom niczego nie brakowało. Tyle, że odbywa się to często kosztem czasu, jaki mogliby spędzić razem...

To prawda. Ale z drugiej strony, by dziecko prawidłowo się wychowywało, nie musimy rezygnować z połowy własnych zajęć, mieć każdego dnia kilka godzin czasu na wspólne zajęcia i jeszcze pieniądze, by kupić Jasiowi, czy Kasi drogie ubrania i sprzęt potrzebny do uprawiania sportu. Tak naprawdę, jeżeli nam zależy to, nawet pracując dużo, znajdziemy dla dziecka czas. Liczy się nie tylko jego ilość, ale i jakość. Warto o to zadbać, bo czas spędzony z dzieckiem pomaga w prawidłowym rozwoju emocjonalnym, a to z kolei filar rozwoju osobowości. W prawidłowo wykształconej osobowości działa szereg mechanizmów, które nie dopuszczą do rozwoju uzależnień. Mechanizmów stanowiących przed nimi ochronę.

A jeżeli tego zabraknie?

To jest chaos w emocjach. Zwłaszcza, gdy dziecko dostaje od rodziców negatywne sygnały, np. że przeszkadza, jest odsuwane na bok. Skutkiem mogą być zaburzenia zachowania, przekształcające się z czasem w zaburzenia osobowości. Istotny jest poziom multimediów w procesie jego wychowania. Jeżeli telewizja, tablet czy komputer zastępują wspólne posiłki, rozmowy, rodzinne celebrowania ważnych chwil, to wieź emocjonalna staje się koślawa. Takie dziecko potrzebuje uwagi i szuka jej za wszelką cenę. Agresywne zachowanie, sięganie po używki mogą być próbą zwrócenia uwagi rodziców. Dziecko, nie do końca świadomie, woli być okrzyczane, niż zignorowane.

Podobno dzieci, które mają liczne pasje, zainteresowania są mniej podatne na używki. To prawda?

Tak, aczkolwiek to jeszcze niczego nie gwarantuje. Myśli Pani, że dzieci w szkołach sportowych nie palą? Palą. Jeżeli dziecko ma zagospodarowany czas, to oczywiście fajnie. Ale nafaszerowanie grafiku zajęciami dodatkowymi nie jest lekiem na całe zło. Co więcej, można łatwo przesadzić o pozbawić dzieciństwa, zastąpić prawdziwą więź ostrym treningiem. Niektóre dzieci, dzięki takiemu podejściu rodziców , osiągają sukces. Np. przodują w światowych rankingach tenisistów, wygrywają festiwal chopinowski, itd. Ale trzeba opamiętać, że to są wyjątki. Cała rzesza nie mniej pracowitych młodych ludzi osiąga dużo mniej, a płaci za to równie słoną cenę. Sukcesu nie było, a dzieciństwo odebrano. I pojawia się dojmujący żal do rodziców.

Mówi się: jaki ojciec, taki syn, jaka matka, taka córka. Powielamy wzorce wyniesione z domu?

Pewne rzeczy dziedziczymy w genach, ale bardzo dużo w nas to efekt prowadzonych latami obserwacji. Jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne, np. nerwice, to niekoniecznie geny decydują, choć pewne predyspozycje wrodzone sprawią, że pod wpływem niekorzystnych czynników nerwica się ujawni. Np. gdy ktoś na nią podatny wychowuje się w aurze nerwicowej, pewne rzeczy są nakręcane, dziecko uczy się wypaczonego reagowania na pewne bodźce. Przykład: mama panicznie boi się latać. I jest duże prawdopodobieństwo, że tym lękiem zaszczepią się dzieci. Te same mechanizmy dotyczą nawyków. Jeżeli mama czy tata odpoczywają na kanapie, przed telewizorem, z piwem w ręku, to taki obraz dorosłej osoby wdrukuje się potomstwu. I jest duże prawdopodobieństwo, że zostanie powielone.

A co z rodzicami nadopiekuńczymi? Takimi, którzy dają korzenie, ale podcinają skrzydła?

We wszystkim, także w rodzicielstwie, trzeba szukać złotego środka. Gdy człowiek jest wychowywany pod parasolem ochronnym, to staje się niesamodzielny. Dziecko nadopiekuńczych rodziców, mając 15 lat, może nie będzie sięgało po alkohol. Bo smycz będzie na to za krótka. Ale później – owszem. Gdy przyjdzie czas, by żyć na własny rachunek, założyć rodzinę, to taki dorosły będzie jakby kaleki: brak mu będzie samodzielności, brak decyzyjności. W sposób oczywistym naraża go to na trudności w życiu społecznym. Pojawią się używki, które są ucieczką w takich sytuacjach.

15-latek wraca z prywatki, jest pod wpływem alkoholu. Jak zareagować, żeby nie spalić mostów łączących z dzieckiem, ale też dać do zrozumienia, że pewnych rzeczy nie akceptujemy?

To zależy, jak daleko dziecko jest od rodziców. Jeżeli to nastolatek, który ma normalną wież z rodzicami, a zdarzyło się, że podczas imprezy, pod wpływem kolegów zdecydował się na eksperyment, to młody człowiek nie będzie miał problemu ze zrozumieniem, że postąpił źle. Wówczas wystarczy spokojna rozmowa, bez przesadnego wyolbrzymiana tego, co się wydarzyło. Ale weźmy inną sytuację: też 15-latek, też pijany. Ale proces oddalania emocjonalnego od rodziców trwał od lat, dziecko jest zbuntowane, wiele razy przekroczyło wytyczone granice. Były symptomy świadczące o zaburzeniach. W takiej sytuacji trudno o proste recepty.

Zerwaną z dzieckiem wieź można odbudować?

Oczywiście. Choć to trudne, gdy dziecko jest w odwrocie i każda próba wydaje się być skazana na fiasko. Czasem jest tak, że na problemy wychowawcze nakładają się inne: nerwice, zaburzenia nastroju, zaburzenia depresyjne. Podczas terapii, walcząc z takimi problemami, udaje się wprowadzić elementy terapeutyczne dotyczące relacji rodzice-dziecko. Do psychoterapeutów, psychiatrów dzieci trafiają głownie z powodu zaburzeń nastroju. Rzadko szukać się pomocy, bo dorastające dziecko się buntuje. Dopiero podczas pracy wychodzi całe tło: szereg różnych zgrzytów w relacjach, brak umiejętności komunikowania w rodzinie, przekraczanie granic, używki, zachowania agresywne, czasem uzależnienia. I podejmujemy próbę wyregulowania, poukładania tych relacji. To sprawy bardzo indywidualne. Metody dobiera się adekwatnie do potrzeb i możliwości. Jeżeli młody człowiek nie chce brać udziału w procesie terapeutycznym, to nic z tego nie będzie. Inaczej, gdy ktoś chce sobie pomóc, nawet jak jest w konflikcie z rodzicami, to jest to możliwe.

Jak wygląda taka pomoc?

Mamy sporo narzędzi. Począwszy od psychoterapii indywidualnej, wsparcia farmakologicznego, przez terapię rodzinną i grupy rówieśnicze psychoterapeutyczne. System pomocy jest dość rozbudowany.

Te same środki stosuje się, gdy młody człowiek ma problem z zależeniem od alkoholu?

Uzależenie od alkoholu jest zjawiskiem, które charakteryzuje się pewną dynamikę, rozwojem w czasie. Na początku sięganie po substancję psychoaktywną nie musi być związane z uzależnieniem. W przypadku młodzieży dużą rolę odgrywa czynnik socjalizujący. Alkohol ma te silne działanie przeciwlękowe i ludzie sami się alkoholem kurują. Gdy się napiją lepie funkcjonują, są pewniejsi siebie. To częste u dorosłych. Czynników, powodujących regularne sięganie, może być dużo różnych. Na tym etapie możemy zawalczyć z tym, co powoduje sięganie po alkohol. Potem już nałóg zyskuje autonomię. Zmienimy pracę, znajomych, nie ma czynników, które były wskazówką do picia. Ale w grę wchodzą już mechanizmy biologiczne, jesteśmy uzależnieni fizycznie. Dlatego formy pomocy w uzależniania będą zależały od etapu uzależnienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24