Marszałek miał lecieć do Warszawy na ważne spotkanie m.in. z ambasadorem Kanady.
Rezerwacji biletu dokonali jego urzędnicy, ale okazało się, że kosztem jednego z pasażerów. Ten wchodził już do samolotu, ale został zatrzymany i musiał wrócić do terminala. Nie poleciał.
Marszałek tłumaczy, że bilet miał zarezerwowany w poniedziałek, dostał potwierdzenie. Leciał w środę.
- Byłem na lotnisku około 8, czekałem spokojnie na samolot - opowiada marszałek. - Ten pasażer był wyraźnie zdenerwowany, że nie leci. Ale on miał miejsce 13, a ja 15. Więc chyba go nie podsiadłem, jak to określała prasa. Czekam na wyjaśnienie tej sprawy przez LOT, bo moim zdaniem, ktoś u nich popełnił błąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?