Uczeń bez etykiety

Minister edukacji uważa, że trzeba dostosować nazwy szkół, w których uczą się niepełnosprawni do standardów Unii Europejskiej. W krajach Piętnastki na świadectwach nie ma zapisu, że uczeń jest absolwentem placówki o charakterze specjalnym - mogłoby ich to narażać na nieprzychylne uwagi ze strony urzędników lub pracodawców.
Rozporządzeniem ministra edukacji, które weszło w życie w poniedziałek, zaskoczeni są dyrektorzy szkół specjalnych w woj. podkarpackim. - Jeśli pewne modyfikacje uznano za konieczne, to należało to zrobić na wiosnę - uważa Jan Fedczak, dyr. Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Ustrzykach Dolnych. - Mielibyśmy czas na przygotowanie nowych pieczęci i druków legitymacji. Teraz będziemy je musieli wymieniać w trakcie roku szkolnego, co spowoduje bałagan.
Okrągłe pieczęcie z nazwą instytucji trzeba zamawiać w mennicy państwowej. Czeka się przynajmniej dwa miesiące.
Nowe rozporządzenie niepokoi Stanisławę Gilewicz, dyrektorkę Zespołu Szkół im. UNICEF w Rzeszowie. - Z jednej strony to dobrze, że dzieci zostaną pozbawione etykietki, iż uczęszczają do szkoły specjalnej. Ale obawiam się, że może być to wstęp do zabrania im ulg na przejazdy PKS-em, koleją i autobusami komunikacji miejskiej.

Spełnione prośby rodziców

Wiesława Maleszka z Wydziału Kształcenia Specjalnego MENiS:

- Przeciwko określeniu "szkoła specjalna" występowali rodzice w listach do Rzecznika Praw Obywatelskich. Stąd decyzja o zmianach. Uczniowie nie będą mieć problemu z ulgowymi przejazdami, gdyż o przywileju nie decyduje pieczęć na legitymacji, lecz wpis potwierdzający takie uprawnienia.

Uderzeni po kieszeni

W województwie podkarpackim jest prawie 30 szkół specjalnych. Każda z nich musi wydać na wymianę pieczęci i blankietów dokumentów średnio od kilkuset do tysiąca zł. Dyrektorzy nie dostaną na ten cel dodatkowych pieniędzy od powiatów - pokryją wydatki z subwencji oświatowej. Kosztem zakupu np. pomocy dydaktycznych lub zorganizowania wycieczki dla dzieci.