Uczniowie z podstawówek studiują na politechnice

Celem zajęć w ławach akademickich jest rozwijanie zainteresowań dzieci poprzez zabawę i doświadczenia pod czujnym okiem wykładowców.

Pomysł został zaczerpnięty z krajów Unii Europejskiej, gdzie już od 2002 r. najmłodsi mogli kształcić się na Uniwersytecie w Tybindze w Niemczech. Pomysł nie tylko okazał się sprawdzony, ale także rozprzestrzenił się do wielu innych placówek na całym świecie.

- W trzecim semestrze zajęć Politechniki Dziecięcej, funkcjonującej przy Politechnice Rzeszowskiej, uczestniczy 312 dzieci. Podzielone są na dwie równe grupy. Pierwsza to tzw. ogólna, zaś druga utworzona została dla dzieci pracowników naszych sponsorów - mówi Łukasz Szuba, koordynator Politechniki Dziecięcej z biura karier Politechniki Rzeszowskiej.

Zainteresowanie dzieci i ich rodziców nauką w PDz jest bardzo duże. Jednak nie każdy, w związku z ograniczoną liczbą miejsc, może zostać małym studentem.

- Rejestracja uczestników na naszej stronie zakończyła się w przeciągu 2 minut. Zainteresowanie jest olbrzymie. Na jedno miejsce mamy chętnych 5 albo 6 dzieciaków - dodaje koordynator Politechniki Dziecięcej.

Politechnika Dziecięca w Rzeszowie funkcjonuje dzięki hojności sponsorów. Jeden semestr to wydatek rzędu 20-30 tys. zł. Pieniędzy z programów unijnych nie udało się pozyskać.

- Nasze zajęcia są bezpłatne, dlatego wymagają pokrycia kosztów w 100 proc. Przyjeżdżają do nas dzieci z całego województwa. Niestety te, które nie zdążą się zarejestrować nie mają szans na uczestniczenie w wykładach. Chciałbym utworzyć przynajmniej cztery grupy, żeby zapewnić miejsca większości zainteresowanych - mówi Łukasz Szuba.

Wykłady z fizyki, mechaniki, chemii czy astronomii przygotowywane są w sposób mogący zainteresować małe dziecko.
- Nieporozumieniem jest myśleć o tego typu zajęciach jak o przygotowaniu na studia techniczne. Dziecko w wieku 7 do 12 lat często przejawia pewne predyspozycje intelektualne, ale niebezpiecznie jest ograniczać jego przyszłość rodzicielskim postanowieniem studiów na politechnice.

Inicjatywa PDz może być pożyteczna, jeśli jest dobrze rozumiana. Zawsze istnieje ryzyko, że nadmierne ambicje rodziców obciążą dziecko - polemizuje z tym założeniem Aleksandra Wilusz, psycholog.

Dzieci zamiast spędzać czas przed telewizorem czy grą komputerową mogą poznać działanie samolotu, nowych technologii, zaprojektować budynek, a także dowiedzieć się wiele o ekologicznym trybie życia.

Dzieci chętnie uczestniczą w zajęciach. Jak zauważa psycholog, w tym wieku są w stanie skupić uwagę przez 1,5 godziny zajęć pod jednym oczywistym warunkiem, że wykłady nie są nudne.Dlatego multimedialna forma wykładu daje szansę na utrzymanie dziecięcej uwagi. Ważne, żeby prowadzący uaktywniał grupę, zadając pytania, stawiając otwarte problemy. Dziecko powinno czuć się uczestnikiem, a nie obserwatorem.

- Z dyscypliną nie mamy problemu. Dzieci wytrzymują nawet pełne dwie godziny wykładu. Staramy się je zainteresować nie tylko teorią, ale przede wszystkim doświadczeniami i dobrą zabawą - uzupełnia koordynator.

W organizacji pomagają politechnice studenci i wolontariusze, którzy przebywają też na sali wykładowej podczas zajęć dla najmłodszych.
Wykłady odbywają się raz w miesiącu. Uczestniczą w nich dzieci w wieku od 7 do 12 lat. A jeśli chodzi o podział na płeć to dziewczynki tylko w nieznacznym procencie są w mniejszości. Stanowią ok. 40 proc. uczestników. Zajęcia prowadzą wykładowcy Politechniki Rzeszowskiej, a także specjaliści z zewnątrz.