Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczyłem dźwigać ciężary mnichów

GRZEGORZ BOCZAR
ZYGMUNT SMALCERZUrodzony 8 czerwca 1941 r. w Bestwince. Zawodnik AZS-u Warszawa i Legii Warszawa w latach 60. i 70. W okresie 1994-96 trener I reprezentacji Polski, potem trener reprezentacji juniorów. Osiągnięcia: złoty medalista olimpijski (Monachium 1972), trzykrotny mistrz świata, brązowy medalista MŚ, czterokrotny mistrz Europy, rekordzista świata w rwaniu (103 kg, 1972 rok), siedmiokrotny mistrz Polski.
ZYGMUNT SMALCERZUrodzony 8 czerwca 1941 r. w Bestwince. Zawodnik AZS-u Warszawa i Legii Warszawa w latach 60. i 70. W okresie 1994-96 trener I reprezentacji Polski, potem trener reprezentacji juniorów. Osiągnięcia: złoty medalista olimpijski (Monachium 1972), trzykrotny mistrz świata, brązowy medalista MŚ, czterokrotny mistrz Europy, rekordzista świata w rwaniu (103 kg, 1972 rok), siedmiokrotny mistrz Polski. KRZYSZTOF ŁOKAJ
Rozmowa z ZYGMUNTEM SMALCERZEM, jednym z najsławniejszych polskich sztangistów, mistrzem olimpijskim z 1972 roku

? Którym misiem pan był: Yogi czy Bubu?

? Nie rozumiem...

? Kulomiot Władysław Komar w swoim ?Alfabecie? pisał, że ze względu na różnicę wzrostu nadał pan sobie i jemu imiona niedźwiadków z popularnych kreskówek.

Słabo to pamiętam, ale musiałem być Bubu, bo Władek był wielkim mężczyzną. W przeciwieństwie do mnie.

? Właśnie z powodu postury, przy dźwiganiu ciężarów pan stawiał na technikę, a nie na siłę. Pomagała panu uprawiana wcześniej gimnastyka. Zarazem przez nią zaczął pan podnosić sztangę dosyć późno, w wieku 19 lat.

Czy dziś jest możliwe, by ciężarowiec, który tak zaczynał, zdobył mistrzostwo olimpijskie?
? Tak, o ile nie byłby przedwcześnie wyeksploatowany. Jednym z grzechów współczesnych trenerów jest to, że bardzo szybko chcą osiągać z podopiecznymi znakomite rezultaty. Oczekują sukcesów w okresie, w którym należałoby przygotować organizm do osiągania świetnych wyników przez dłuższy czas.

? Szczyt pańskiej kariery to rok 1972, rok igrzysk olimpijskich w Monachium. Triumfował pan w kategorii muszej (52 kg ? przyp. red.), w której po raz pierwszy rywalizowano na olimpiadzie. Czy to miało jakieś znaczenie?

? Na samych igrzyskach nie, natomiast bardzo mi pasowało stworzenie, w 1968 roku, takiej kategorii. Do tamtej pory byłem zawodnikiem kategorii 56 kilogramów, a że zawsze byłem lekki, musiałem kombinować, jak tu przybrać na wadze. Gdy ustanowiono kategorię 52 kilo, byłem szczęśliwy! Już rok później zająłem czwarte miejsce w Europie i piąte w świecie. W następnym zostałem mistrzem świata.

? W Monachium został pan równocześnie ostatnim mistrzem olimpijskim w trójboju, bo niedługo potem z podnoszenia ciężarów usunięto wyciskanie. Jak pan się odnalazł w walce w dwuboju ? rwaniu i podrzucie?

? Świetnie, bo ja byłem lepszy właśnie w rwaniu i podrzucie. Wyciskanie było elementem, który wymagał piekielnej siły. Sztangę, w dowolny sposób umieszczoną na wysokości klatki piersiowej, należało unieść nad głowę siłą samych ramion. Bez ruchu nóg. Pochwalę się, że choć wyciskanie nie było moją najmocniejszą stroną, to aktualny pozostał mój rekord Polski w tej konkurencji, wynoszący 120 kilo. Niegdyś w Sofii poprawiłem też rekord świata, ale go nie uznano. W tamtych latach rekordzistów ważono nie tylko godzinę przed zawodami, ale i natychmiast po pobiciu rekordu, za parawanem. Ważyłem o 15 dekagramów za dużo.

? Wróćmy do igrzysk. Złote medale zdobyli wówczas polscy piłkarze, wspomniany Komar, strzelec Józef Zapędzki, bokser Jan Szczepański, floreciści...

? Ja jestem zszokowany, że jako mistrz olimpijski, w plebiscycie na sportowca roku w Polsce zająłem dopiero siódme miejsce! To były naprawdę udane dla nas igrzyska...

? Kibicowaliście sobie nawzajem, czy nie interesowaliście się wynikami naszych w innych konkurencjach?

? Atmosfera była wspaniała. Rano cała ekipa zbierała się na placu, gdzie fetowało się wyniki tych, którzy startowali poprzedniego dnia. Nie tylko medalistów; gratulowaliśmy sobie rekordów życiowych, dobrej formy czy udanej walki. Po moim sukcesie, Władek Komar, który startował później, wziął mnie na plecy, po czym powiedział: ciekawe, co Ty zrobisz, jak ja zdobędę złoto! Obiecałem, że też go podniosę, ale potem zawsze przesuwałem to na ?następny dzień?. Aż... Bozia zabrała Władka. Nie zdążyłem go podnieść.

? Tamte igrzyska to także zamach terrorystów z organizacji Czarny Wrzesień na izraelskich sportowców...

? Pamiętam przerażający wzrok Komara, który w tych krytycznych chwilach mówił do mnie: Ty już masz medal; co się stanie z igrzyskami, co się stanie z moją wspaniałą formą? Jego dramat był tak mały wobec całej sytuacji, a zarazem był wielkim dramatem wielkiego sportowca.

? Proszę przypomnieć tamten dzień, 5 września 1972 roku, w polskiej ekipie.

? Po przebudzeniu, zobaczyliśmy wioskę olimpijską otoczoną przez Bundeswehrę. To był szok! Komunikaty naszych działaczy tylko odrobinę nas uspokoiły. Idąc na stołówkę, widzieliśmy sylwetki snajperów... Nas, ciężarowców, przerażało nie tylko to. Zaprzyjaźnieni z nami izraelscy sztangiści, wśród których byli zawodnicy urodzeni w Polsce, jak Sokulski, zaprosili nas na spotkanie w przededniu ataku terrorystów. Z jakichś tam powodów zostało ono przełożone o kilka dni. Gdyby nie to, pewnie bylibyśmy zakładnikami Czarnego Września. Po latach Sokulski opowiadał, jak wtedy w Monachium ktoś wyważył drzwi jego kwatery, a on wyskoczył przez okno i balkon. Słyszał świst kul odbijanych od futryn, ale uszedł z życiem. Jego przyjaciele i koledzy zginęli...

? Co pan robi dziś, jako członek Komitetu Technicznego IWF-u?

? Pracuję nad zmianami, które uatrakcyjniłyby podnoszenie ciężarów, aby nie zniknęło ono z programu igrzysk olimpijskich. Przykładowo, rozważamy w komitecie pomysł zwiększenia ciężaru na sztandze w kolejnym podejściu zawodnika o pół kilo, zamiast dwóch i pół, jak to jest od lat.

? Jest pan też ekspertem Międzynarodowej Federacji Podnoszenia Ciężarów w ramach ?Solidarności Olimpijskiej?. Co oznacza ta funkcja?

? Jeżdżę jako trener i wykładowca do krajów ?trzeciego świata? w ciężarach. Bywam w bardzo egzotycznych krajach, na przykład przez trzy miesiące przebywałem w Nepalu.

? Rozumiem, że jak zobaczymy nepalskiego sztangistę na igrzyskach, będzie w tym cząstka pańskiej zasługi.

? Może trochę tak. Dopowiem, że próbowałem tam uczyć podstaw ciężarów nawet mnichów.

? Przyjęli propozycję?

? Tak, są bardzo otwartymi ludźmi, ciekawymi obcych kultur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24