Urzędy pracy będą bardziej pomagać bezrobotnym, którzy chcą znaleźć pracę

- Ministerstwo Pracy zapowiada zmiany w funkcjonowaniu urzędów pracy, wręcz „rewolucję w pośredniakach”. Głównie mają one dotyczyć innego podejścia do różnych grup bezrobotnych. Okazuje się, że spora część takich osób w ogóle nie jest zainteresowana znalezieniem zatrudnienia.

- Tak, to prawda. Oceniamy, że u nas jest to jakieś 40 proc. zarejestrowanych bezrobotnych. Z różnych względów nie są zainteresowani znalezieniem pracy. Rejestrują się, bo chcą mieć ubezpieczenie. Tymczasem np. pracują na czarno, wyjeżdżają za granicę do pracy, często pomagają w rodzinnym gospodarstwie, np. prowadzonym przez małżonka. My co jakiś czas musimy im przedstawić jakąś ofertę pracy, a oni muszą do nas przyjść czy przyjechać i się podpisać. Nie przynosi to żadnych efektów.

- Jak do nich dotrzeć i przekonać?

- Poprzez akcje edukacyjne. Taki młody człowiek, zatrudniony na czarno, cieszy się chwilowym, nawet sporym zarobkiem. Ale nie zdaje sobie sprawy, co zrobi w razie wypadku, nikt za niego nie odkłada na emeryturę. Musi o tym wiedzieć.

- Urzędnicy w pośredniakach mają większą uwagę skupić na osobach faktycznie poszukujących pracy.

- To dobre rozwiązanie, bo takim ludziom warto pomagać i trzeba. Często wystarczy im tylko coś doradzić, podpowiedzieć. Z kolei osoby, które nie chcą znaleźć pracy, tylko niepotrzebnie angażują czas pośrednika. Zresztą same też robią to z obowiązku. Najpierw powinno się ich, np. poprzez rozmowę z psychologiem, zmotywować do tego, aby chcieli znaleźć zatrudnienie. Dowiedzieć się, dlaczego nie są zainteresowani pracą i próbować to zmienić, a dopiero potem kierować do pośrednika. Jest też grupa osób z odpowiednim wykształceniem, które nie mogą znaleźć pracy, bo nie mają stażu. Trzeba im w tym pomóc.
 

- Kto ma największe problemy ze znalezieniem pracy. Czy prawdą jest, że ten, kto ma „fach w ręku” bezrobocia się nie boi?
- Jest to prawda. Nie ma problemu w zawodach technicznych, w całej sferze usług. Informatycy, komputerowcy, często jeszcze na studiach są wyłapywani przez firmy. Najtrudniej osobom ze średnim ogólnym, czyli bez zawodu. Socjologom, polonistom, ogólnie humanistom.